wtorek, 17 czerwca 2014

Kraków: parę słów wstępu

Relaks po krakowsku
Kraków jest piękny. Koniec i kropka. Nic nie szkodzi, że tamtejsze powietrze jest mocno zanieczyszczone, a pseudokibice niebezpieczni i uzbrojeni. Bądźmy szczerzy: oddychanie dużej trudności nie sprawia, a kibole często są w ogóle niewidoczni w pejzażu miasta. W zwykłych warunkach większy dyskomfort stanowią panowie świętujący wieczory kawalerskie, a to i tak problem łatwy do ominięcia i momentami nawet zabawny. Mężczyźni poprzebierani za królewny z bajek Disneya są bardziej komiczni niż straszni, nieważne jak głośno by się nie zachowywali.
Kraków jest piękny. Pełen historii, zabytków, klimatycznych zakamarków i muzeów wypełnionych fantastycznymi eksponatami. Że nie wspomnę o nocnych atrakcjach pubowo-klubowych, w których można przebierać garściami. Oferta turystyczna jest szeroka i obfitująca w niespodzianki, podejście do kultury nie jest ani odrobinę pompatyczne, a wisienką na torcie urlopowego królestwa są punkty informacji turystycznej. Jest ich mnóstwo i są wszędzie, nie tylko w okolicach Rynku i Wawelu. Podejrzewam, że można się tam dowiedzieć wszystkiego, co ma choćby najmniejszy związek z Krakowem. Nie będę zatem wymieniała zabytków godnych obejrzenia, wystarczy wejść do punktu Info i zabrać stamtąd jedną z rozlicznych mapek lub doradzić się pracowników. Podejrzewam, że zaplanują Wam trasę i jeszcze wskażą miejsca, do których nigdy byście nie trafili ze zwykłymi przewodnikami. Wspomnę tylko o Fabryce Schindlera, jako o wspaniałym przykładzie interaktywnego muzeum zarówno uczącego historii jak i chwytającego za serce. Nowa jakość w przedstawianiu przeszłości, naprawdę warto tam się wybrać.
Moimi skromnymi wpisami mam zamiar ułatwić wszystkim wybierającym się do Krakowa podjęcie decyzji dotyczącej miejsc do spania i do jedzenia. Hoteli, hosteli, apartamentów, restauracji, barów i lodziarni miasto oferuje zatrzęsienie, czasami trudno się zdecydować na coś konkretnego. Opiszę te lokalizacje, w których byłam, więc informacje będą wiarygodne i rzetelne. O moich kompetencjach w tym zakresie niech świadczy fakt, że w teście lokalnego dodatku Gazety Wyborczej "Czy jesteś prawdziwym Krakusem?" uzyskałam następujący wynik: "Jesteś tak krakowski jak obwarzanek, Szkieletor i Smok Wawelski. Urodziłeś się tu, dorastałeś, mieszkasz i nie zamierzasz się wyprowadzić. Znasz to miasto jak własną kieszeń. Wzrusza Cię dźwięk Dzwonu Zygmunta i widok z Kopca Kościuszki. Wiesz, że najlepsze zapiekanki są w Okrąglaku, a kiełbaski w niebieskiej Nysce. Nie są ci obce borówki, nakastlik czy sznycel." Nie do końca jest to prawda, ale nie warto przywiązywać zbytniej wagi do szczegółów. Mam nadzieję, że moje, zbierane podczas rozlicznych wizyt w tym wspaniałym mieście, informacje Wam się przydadzą i życzę udanego eksplorowania pięknego Krakowa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz