Dzisiaj zajmę się pięknym i niebezpiecznym miejscem, gdzie słońce
jest bezwzględne, woda istnieje jedynie w błotnistych kałużach, a cień to
fatamorgana. Przygotujcie się na Arches National Park. Swoją nazwę zawdzięcza
olbrzymim łukom skalnym, rozsianym na dużym obszarze skalistej pustyni. Jedyną
roślinnością, jaka tam występuje, są rachityczne krzaki o ostrych liściach i niskich
pniach. Nie oferują one ucieczki od upału, ale dają wystarczającą osłonę przed
słońcem, by przetrwać. Arches było jedynym miejscem w Stanach, które prawie
mnie pokonało. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Wszystko zaczęło się banalnie - od niezjedzonego śniadania.
Kupione w biegu batoniki nie wystarczyły, nawet w niewielkim stopniu, by
zaspokoić zapotrzebowanie energetyczne niezbędne do pokonania najdłuższej
możliwej pieszej trasy (jakże bym mogła wybrać inną). Już sama nazwa trasy
powinna była dać mi do myślenia, ale byłam zbyt pewna siebie, by dostrzec
zagrożenie Diabelskiego Ogrodu. Szlak był wymagający, prowadził skalnymi
grzbietami i prawie pionowymi ścianami, po których trzeba się było wspinać lub
ześlizgiwać, licząc na siłę mięśni i łut szczęścia. W innych warunkach byłabym
zachwycona, jednak prażące z góry słońce, rozgrzane kamienie u stóp i żołądek przyssany do kręgosłupa okazały się
być czynnikami silniejszymi od radości ze wspinaczki. Ależ tam było gorąco! 93°F czyli 34°C, temperatura zabójcza, zwłaszcza
przy intensywnym wysiłku fizycznym. Wody tym razem wzięłam większą ilość, ale i
tak okazała się ona niewystarczająca, poza tym wlewanie jej w siebie do prawie
pustego brzucha było bardzo kiepskim pomysłem. Próbowałam sięgnąć pamięcią
wstecz i przywołać wspomnienie porównywalnego głodu, jednak nie udało mi się.
Po całym dniu wędrówki to nie było już irytujące ssanie w żołądku, to było coś
znacznie gorszego. Podejrzewam, że dodatkowo nabawiłam się lekkiego udaru
słonecznego i odwodnienia, aż w końcu usiadłam sobie pod krzaczkiem i czekałam,
aż mi przybędzie sił. Później okazało się, że jestem już bardzo blisko końca
trasy, jednak wtedy byłam tego nieświadoma. Zmusiłam się do ruchu siłą woli i
bardzo mnie to podbudowało. Ha! Mam w sobie ducha wojownika! Po krótkiej
regeneracji i automotywowaniu ruszyłam jak koń do wodopoju. W całym Diabelskim
Ogrodzie nie było ani jednego źródełka, dopiero przy parkingu znajdowały się kraniki
z wodą. Bez przełykania wlałam w siebie litr wody i dopiero wtedy poczułam się
lepiej. Cóż, ten stan nie trwał długo, chwilę później głód przystąpił do
zmasowanego ataku i nie potrafiłam myśleć o niczym innym jak o jedzeniu. Kiedy
wreszcie coś zjadłam, wszystko wróciło do normy, a ja bardzo klarownie
uświadomiłam sobie, że zyskałam nową wiedzę dotyczącą własnego charakteru. Dobrze
jest czasami narazić się na ekstrema. Człowiek zostaje wtedy sam na sam ze sobą
i w jaskrawym świetle widzi, jaki jest naprawdę. Chociaż, może być również i
tak, że to, co widzi jest urojeniem odwodnionego i bliskiego udarowi mózgu.
Zdecydowanie wolę pierwszą opcję.
 |
Jeden z pierwszych łuków, jakie zobaczyłam w Arches NP
|
Wracając do samego Arches i jego specyfiki: Diabelski Ogród to
szlak dla wytrwałych, jednak widoki rekompensują trud i zmęczenie. Skalne łuki
są piękne, każdy trochę podobny i jakby zupełnie inny. Jeden z nich był podwójny,
wyglądający z dołu jak ósemka. Można się było na niego wspiąć, choć zrobienie
tego nie było rozsądne. Niektóre z łuków zdążyły się już zapaść, zasypując
biegnące pod nimi szlaki turystyczne. Żadnych ofiar nie było, nie mniej jednak
chodzenie po mocno zerodowanej i podatnej na zniszczenie skale nie jest
przejawem zbytniej inteligencji. Szaleńcy lub (jak kto woli) odważni się jednak
znaleźli, możecie ich wypatrzeć na jednym ze zdjęć. Cudowny to duet - piękne
widoki i dreszczyk niebezpieczeństwa, dlatego niektórzy postanowili porzucić
zdrowy rozsądek i zachłysnąć się przygodą. Trasy są ogólnie dość dobrze
oznaczone, ale czasami można się zgubić, zwłaszcza jeśli podąży się korytem
wyschniętego strumienia, który przypomina coś na wzór szlaku. W rozwidleniach
ustawione są piramidy z kamieni, które ułatwiają poruszanie. W porównaniu z
innymi Parkami Narodowymi, Arches jest całkiem dziki. Nie ma tu pomostów, lin
asekuracyjnych, ubitych dróg. Infrastruktura kończy się na parkingu. A skoro
już piszę o infrastrukturze, to muszę wspomnieć, że poza szlakiem pieszym
istnieje również trasa samochodowa, pozwalająca zobaczyć samotne formacje
skalne i niektóre z łuków, bez narażania się na wytężony ruch. Opisy niektórych
miejsc na mapie sugerowały, o jakiej porze najlepiej jest robić zdjęcia. Były punkty z "Oknami" i "Łukami" najlepiej wyglądającymi o wschodzie słońca i inne, najpiękniejsze o zachodzie, a przy każdym z nich parking. Zaczęłam już do tego
przywykać. Wszystko ma być dla ludzi! To niby takie oczywiste, ale jednak
rzadko spotykane poza Stanami.
Prosto z Arches NP ruszyliśmy na tereny rezerwatu Navajo, drogą
wiodącą wprost do Monument Valley. Ale o tym szerzej w kolejnym wpisie, który
pojawi się już niedługo.
Muszę trochę usprawiedliwić moją długą nieobecność na blogu. Byłam zajęta tworzeniem nowej strony internetowej, mojej własnej tym razem, która dotyczy jednocześnie nowego i starego biznesu, mianowicie copywritingu. Jeśli chcecie zobaczyć, czym się zajmuję, to kliknijcie
tutaj. Wszystko stanie się jasne. Jeśli będziecie kiedyś potrzebowali tekstów, obojętnie jakiego rodzaju, piszcie śmiało.
 |
Samotne, zerodowane skały na terenie Arches NP. |
 |
Jedna ze skał w przybliżeniu. |
 |
Panorama Arches NP. |
 |
Gorąco! |
 |
Jedna z nielicznych płaskich części Diabelskiego Ogrodu. GORĄCO! |
 |
Szlak prowadził grzbietem skały po prawej. |
 |
Double O i zdobywcy na wyższym z łuków. |
 |
High five! |
 |
Najbardziej oblegany i najłatwiejszy do zobaczenia łuk. Eye in the sky. |
Niebieski i pomarańczowy pięknie że sobą współgrają, a z Twoich zdjęć aż bije ciepło. Prawie poczułam skwar o którym piszesz. ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, takim efekt miałam zamiar osiągnąć :) dziękuję.
Usuń27 year old Health Coach I Rollin Breeze, hailing from Maple enjoys watching movies like Doppelganger and Parkour. Took a trip to Historic City of Ayutthaya and drives a XF. dowiedziec sie tutaj
OdpowiedzUsuń