środa, 31 grudnia 2014

Guardians of the Galaxy - Strażnicy Galaktyki

"I can't stop this feeling
Deep inside of me
Girl, you just don't realize
What you do to me..."

Ścieżka dźwiękowa do tego filmu jest po prostu fantastyczna. W zasadzie jest  to pierwsza i najlepsza rekomendacja dotycząca "Guardians of the Galaxy", jaka przychodzi mi do głowy. Stare kawałki w nowym blasku! Muszę się tu przyznać, że muzykę (na zapętleniu!) puszczałam na YouTube przez parę dni pod rząd. Towarzyszyła mi w pracy, podczas ćwiczeń i sprzątania, a nawet w czasie uruchamiania samochodu na pych (niestety). Nie jest to na całe szczęście jedyny pozytyw dotyczący tego filmu. Gdyby chodziło wyłącznie o ścieżkę dźwiękową, nie zawracałabym Wam głowy dzisiejszą recenzją.
Fabuła "Strażników Galaktyki" jest bardzo prosta. Kosmos, któraś z licznych planet we wszechświecie. Osierocony w dzieciństwie złodziejaszek, wiedziony zachłannością,  kradnie drogocenny artefakt. Ściąga tym samym na siebie kłopoty, w postaci łowców głów i najemniczki potężnego zdobywcy wielu planet. Po niezbyt ciepłym powitaniu, cała czwórka ląduje w więzieniu, by tam zjednoczyć siły z pobudek mniej lub bardziej szlachetnych. Później następuje cała seria wydarzeń, prowadząca do jasnego celu, jaki staje przed bohaterami: ocalenia całej galaktyki. Oczywiście to fabuła w wielkim skrócie, ale da Wam mniej więcej obraz sytuacji. Przyznam, że nie miałam zbyt wielkiej chęci oglądać tego filmu, jednak siła perswazji mojego brata jest wielka.

Nie jestem zbyt wielkim fanem filmów sci-fi, ani tym bardziej modnych ostatnio produkcji powstałych na podstawie komiksów. Irytuje mnie ich pompatyczność, nadmiar efektów specjalnych, słabe fabuły, drewniane dialogi i brak logiki. Nie mówiąc już o tym, że ich twórcy zwykli traktować widzów jak idiotów. "Strażnicy Galaktyki" nie są całkowicie wolni od powyższych błędów, jednak nie są one rażące. Fabuła jest zwarta i w miarę logiczna, aktorzy dobrze dobrani, a elementy komediowe są niewymuszenie śmieszne. Nie usłyszycie dennych dowcipów, po których nie pozostaje nic innego jak załamać ręce. I choć nie rozumiem tendencji filmowców do malowania Zoe Saldany na różne kolory tęczy, to w tym przypadku jestem im w stanie wybaczyć jadowitą zieleń jej skóry. 
Główni bohaterowie "Strażników Galaktyki". Źródłó: materiały promocyjne.
Zastanawiałam się dość długo, dlaczego akurat ten film był w stanie mnie rozbawić i przykuć do ekranu na całe dwie godziny (sic!). Doszłam do wniosku, że w tym przypadku sprawdziło się stare porzekadło: lubimy to, co już znamy. A "Strażnicy Galaktyki" są dziwnie znajomi. To w zasadzie nowa wersja "Gwiezdnych Wojen". Walka z tyranem dążącym do zniszczenia świata? Jest. Przypadkowo ze sobą związana i zupełnie do siebie niepasująca grupa ludzi (i nie tylko)? Jest. Han Solo - zbuntowany, na bakier z prawem sympatyczny przystojniak? Jest, pod postacią Chrisa Pratta. Leia - urocza, ale potrafiąca walczyć księżniczka? Jest. Rozgadany ponad wszelką miarę C-3PO? Jest, w tym przypadku przybrawszy formę poddanego modyfikacjom genetycznym szopa pracza. Niewiele mówiący Chewbacca, posługujący się jednym onomatopeicznym słowem? Jest, tym razem jako Groot. Analogie można mnożyć w nieskończoność. Jednak nie zrozumcie mnie źle, nie piszę tego jako przytyku. Nie widzę nic złego w odwoływaniu się do niezapomnianych klasyków. Zwłaszcza, jeśli jest to robione zręcznie i z poczuciem humoru.

Dodatkowo, "Strażnicy Galaktyki" nie pragną być tym, czym nie są. Nie aspirują do miana kina filozoficznego, nie poruszają ważkich tematów, nie posiadają ukrytej głębi. To po prostu lekką ręką nakręcony film przygodowy, z zabawnymi dialogami, mnóstwem akcji i mnogością odwołań do popkultury i lat 80. XX wieku. W rolach drugo- i trzecioplanowych zobaczycie Benicio Del Toro, Glenn Close, a nawet Roba Zombiego. Głosy postaci animowanych należą do Vina Diesela i Bradley'a Coopera. Widać (i słychać), że dobrze się bawili podczas kręcenia tego filmu. Jeśli przymkniecie oko na prawa, jakimi rządzi się sam gatunek sci-fi, będziecie się bawili równie dobrze, co oni, oglądając "Strażników Galaktyki". Jeśli chodzi o mnie, to dokładnie tak było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz