Ostatni kwartał zeszłego roku był bardzo owocny. Rozpoczęłam parę projektów, z których wszystkie są już w fazie wykończenia. Pokażę je Wam, jeśli przetrwają wypiek po szkliwieniu. Założyłam sobie ambitny plan wykonania zestawu obiadowego własnego projektu, czyli różnego rodzaju talerzy na specjalne (lub nie) okazje. W swojej naiwności sądziłam, że największym problemem będzie szkliwienie, jednak nie przewidziałam okropnej tendencji płaskich powierzchni do pękania. Z ośmiu talerzy, pierwszy wypał przetrwały cztery, z czego dwa mogą mieć problem z drugim wypałem. Rezultat zobaczę już niedługo i przekonam się, czy parę tygodni mojej pracy pójdzie na marne, czy może jednak glina okaże się łaskawa. Oprócz talerzy, robiłam również poboczne projekty. Są nimi wazon, cukiernica oraz podstawa do ciast i ciasteczek. Wszystkie zostały już w pełni wykończone, więc mogę Wam je dzisiaj pokazać.
Etapy powstawania wazonu nie są zbyt skomplikowane, ale przecież w prostocie siła. Podstawa jest zrobiona z wygładzonego ślimaka, czyli zrolowanej gliny zwiniętej wokół siebie i wygładzonej z obu stron. Dzięki temu zabiegowi, spód wazonu powinien stać się bardziej wytrzymały. Ściany to rozwałkowana glina, a wzór powstał z gotowego stempla. Początkowo miałam go wykończyć w czarno-białej kolorystyce: białe ściany, czarny wzór. Jednak przypadkowo został wypalony na ciemno, więc postanowiłam wykorzystać tę szansę i zrobić wersję negatywu. Całą powierzchnię wzoru pomalowałam białą farbą akrylową, by następnie zmyć jej nadmiar tak, by biel pozostała jedynie w zagłębieniach. Technika bardzo podobna do mojego wcześniejszego talerza - liścia. Później rozprowadziłam utrwalacz, który nadał wazonowi nieco cieplejszy odcień. Efekt możecie zobaczyć poniżej.
Tak na marginesie: ciemny wypał odbywa się w niższej temperaturze i bardzo łatwo można odwrócić jego efekt poprzez kolejne wypalenie w normalnej temperaturze. Glina "wraca" wtedy do białego koloru.
Podstawa do ciast i ciasteczek oraz cukiernica powstawały w tym samym czasie. Miały mieć tę samą kolorystykę, biało-czerwoną. Jednak zmienił się dostawca szkliwa i okazało się, że odcień wyszedł zupełnie inny niż się spodziewałam. Kolejna niespodzianka pojawiła się już po wyciągnięciu z pieca. Okazało się, że szkliwo wypełniające wzór podstawki prawie całkowicie wchłonęło się w glinę. Trochę mnie to zbiło z pantałyku, ale zawsze to jakaś nauka na przyszłość. Sam wzór powstał z koronkowej serwety odciśniętej w płacie gliny i następnie zwiniętej w rulon.
no ładnie! trzymam kciuki za realizację reszty planu :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) To jeszcze nie wszystkie rzeczy, całość podzieliłam na trzy części. Opublikuję pozostałe raz po tym, jak zostaną dostarczone osobom zainteresowanym, bo to prezenty ;)
Usuń