sobota, 14 lutego 2015

Festung Breslau

Lata 1944-1945 są w historii Wrocławia przełomowe. Miasto zostało ogłoszone twierdzą, wkrótce potem wojska radzieckiej 6 armii I Frontu Ukraińskiego przystąpiły do oblężenia, a dowódcy obrony zaczęli wypalać i wyburzać budynki, by zwiększyć swoje szanse na odparcie liczniejszych wojsk radzieckich. Jeśli jeszcze nie znacie wojennej historii Wrocławia, to polecam nadrobić zaległości. Warto wiedzieć co nieco o tym mieście, by łatwiej zrozumieć jego specyfikę. Przed Wami kilka książek godnych polecenia, dotyczących tego okresu w historii Wrocławia, w kolejności alfabetycznej. Miłej lektury!


Hans von Ahlfen i Hermann Niehoff "Festung Breslau w ogniu"

Intrygująca książka, w której dwaj ostatni komendanci twierdzy opisują swoje dokonania. Wspomnienia z oblężenia Wrocławia i wycieńczających walk w jego obronie zostały spisane w radzieckim łagrze, gdzie obaj panowie spotkali się ponownie po kilkunastu miesiącach od poddania miasta. Mieli zatem trochę czasu na spokojne przeanalizowanie sposobu prowadzenia obrony i określenie przyczyn swojej klęski. "Festung Breslau w ogniu" jest bardzo ciekawym i oryginalnym przykładem literatury wspomnieniowej z czasów końca II Wojny Światowej. Daje rzadką możliwość wglądu w zamysły i motywy kierujące działaniami najwyższych dowódców wojskowych III Rzeszy. Nie spodziewajcie się jednak bicia w piersi ani konstruktywnej samokrytyki. Von Ahlfen i Niehoff postarali się odrobinę wybielić i usprawiedliwić własne decyzje, zwłaszcza te związane z wyburzaniem i podpalaniem miasta. Bronią wydawanych wtedy rozkazów, a nawet momentami można odnieść wrażenie, że są z nich dumni. Jeśli jesteście zainteresowani obroną twierdzy Wrocław od strony technicznej, to ta książka spełni Wasze oczekiwania. Znajdziecie tu dane dotyczące liczebności wojsk, sprzętu i taktyki, a także informacje o strukturze i obsadzie pozycji. Co się zaś tyczy stylu, to dominuje język mocno wojskowy, zwięzły i lakoniczny. Jednak jest to zdecydowanie zaletą tego tekstu, podkreślającą autentyczność przekazu i jego siłę.

Hugo Hartung "Śląsk 1944/1945 zapiski i pamiętniki"

Jeden z ciekawszych, autentycznych dzienników czasów Festung Breslau. Edytowany jedynie na poziomie gramatycznym i składniowym, bez ingerencji w treść, co jest niewątpliwym atutem tej publikacji. Przedstawia całkowicie odmienną perspektywę od tej z "Festung Breslau w ogniu". Rozkazy wydawane przez dowództwo, tak banalne dla Niehoffa, mają bezpośredni wpływ na życie podległych mu żołnierzy, co widać wyraźnie w książce Hugo Hartunga. Hartung pracował w trakcie wojny jako dyrektor literacki wrocławskich scen teatralnych, z wykształcenia był germanistą. Po ogłoszeniu Wrocławia twierdzą, został wcielony do armii i brał aktywny udział w obronie miasta jako zwykły żołnierz. Pisał, by w razie jego śmierci rodzina mogła dowiedzieć się, co przeżył. Dzięki temu zachowały się naoczne relacje z walk o lotnisko w Gądowie, opisy sytuacji w mieście, a nawet metody szkoleniowe niemieckiej armii czy relacje z obrony Wrocławia polegającej na walce o budynki, piętra, a w końcu nawet mieszkania. Hartung opisuje z perspektywy żołnierza a zarazem świadomego, wykształconego człowieka wszystkie wydarzenia związane z obroną twierdzy, opresją cywilów i okrucieństwem działań wojennych. Styka się z bezsensowną śmiercią cywilów, rozstrzelaniami za kradzieże, zagładą miasta. Opisuje również powrót do rodziny, szukanie żony i niemożliwość wydostania się z Dolnego Śląska zajętego przez Armię Czerwoną, targanego chaosem i anarchią. 

Ernst Hornig "Breslau 1945 Wspomnienia z oblężonego miasta"


Autorem tych wspomnień jest duchowny protestancki należący do Kościoła Wyznającego, od początku sprzeciwiającego się III Rzeszy. Był pastorem w dawnym kościele św. Barbary. 
Książka jest podsumowaniem oblężenia Wrocławia, została napisana z perspektywy czasu, zatem wiele tu przemyśleń dotyczących wydarzeń z ostatnich dni wojny, osobistych wspomnień Horniga i głębszej analizy kondycji moralnej ludności cywilnej. Wydarzenia przedstawione są chronologicznie. Bardziej niż wspomnienia ta książka przypomina opracowanie naukowe. Znajdziecie w niej liczne cytaty z relacji naocznych świadków, pamiętników i listów, między innymi z książek Peikerta, Niehoffa i Hartunga. Jednak wspomnienia samego Horniga również są bardzo interesujące. Nie był jedynie biernym obserwatorem zdarzeń. Aktywnie uczestniczył w konsultacjach cywilno-wojskowych. Brał udział w spotkaniu z Niehoffem, żądając poddania miasta ze względu na cierpienia ludności cywilnej. Pomagał ofiarom bombardowań, opisując później stan ówczesnego ratownictwa medycznego. Radziłabym przeczytać tę książkę na samym końcu tego zestawienia. Stanowi ona świetne podsumowanie pozostałych lektur.



Walter Lassmann "Moje przeżycia w Festung Breslau. Z zapisków kapłana."


Kolejna książka z mojej listy zawiera prywatne dzienniki księdza z parafii św. Józefa Rzemieślnika. W porównaniu z kroniką Peikerta są one nastawione mocniej na osobiste doświadczenia autora niż na życie parafii. Wiele miejsca Lassmann poświęca  swoim wiernym, opisuje jak z  oblężeniem radzą sobie cywilni mieszkańcy Wrocławia. Skupia się na ludzkich tragediach, relacjonuje bombardowania i naloty, wylicza zniszczenia. Bazuje także na późniejszych relacjach innych osób, w tym Niehoffa, co sprawia, że jest to publikacja stosunkowo podobna do "Breslau 1945 Wspomnienia z oblężonego miasta" Ernsta Horniga. Książka ma niewątpliwe walory historyczne, jednak jest napisana językiem odrobinę za bardzo egzaltowanym. Przynajmniej jak na mój gust. Dysponuje natomiast sporą liczbą interesujących zdjęć, zarówno oblężonego Wrocławia jak i dowódców oraz mieszkańców.




Paul Peikert "Kronika dni oblężenia"

Jest to najbardziej znana publikacja wspomnieniowa dotycząca Festung Breslau. Jej pierwsze polskie wydanie ukazało się już w 1964 r. i było ocenzurowaną wersją oryginalnych kronik parafialnych, skrojoną na miarę potrzeb komunistycznej propagandy. Ze względu na często pojawiające się w niej słowa krytyki pod adresem rządu III Rzeszy oraz osobę autora (niemieckiego księdza), kronika stanowiła wręcz idealne narzędzie propagandowe. Do tej pory można się natknąć na okrojoną wersję tej książki, szukajcie zatem pełnej wersji, nieocenzurowanej.
Paul Peikert był księdzem z parafii św. Maurycego i w swoich kronikach zajmuje się głównie tym rejonem miasta. Dzięki jego dziennikom okolice ulicy Traugutta, placu Grunwaldzkiego i placu Dominikańskiego  odzyskują dla czytelnika dawny wygląd, przestają być placami a stają się ściśle zabudowanym centrum miasta. Szok, jaki w tkance Wrocławia wywołały bombardowania z Wielkanocy 1945, masowe wyburzenia i podpalenia, jest tu opisany w sposób bardzo dokładny, precyzyjny, autentyczny i szczegółowy. Peikert odnotowuje panujące w mieście nastroje, przeżycia ludności cywilnej jak i własne przemyślenia. Z racji tego, że są to kroniki parafialne, można w nich znaleźć dużo danych statystycznych dotyczących narodzin, zgonów, ślubów, etc. Publikowane dotychczas wydania kronik obejmują miesiące od stycznia do maja 1945, jednak były one prowadzone zarówno przed tym okresem jak i po. Niestety, do tej pory nie zostały wydane w całości.

Gregor Thum "Obce miasto. Wrocław 1945 i potem."

Ta pozycja na mojej liście trochę wybiega w czasie i stanowi opracowanie historii powojennego Wrocławia (zmieniających się władz oraz przymusowych deportacji miejscowej ludności). Opisuje jednak także zniszczenia powstałe po kapitulacji Festung Breslau i rzuca światło na kolejne dzieje Wrocławia, więc uznałam jej obecność w tym zestawieniu za całkowicie zasadną. 
W oryginalnym założeniu miała to być praca doktorska, co jest trochę odczuwalne dla czytelnika, jednak rozrosła się ona aż do swojej obecnej formy. Thum wykonał tytaniczną wręcz pracę, grzebiąc z archiwach, zbierając informacje z pamiętników i listów, robiąc zestawienia statystyczne, itd. Dzięki temu wysiłkowi powstał interesujący obraz wydobywanego z gruzów miasta, zasiedlanego przez całkowicie obcy naród, który przez długi jeszcze czas nie był pewny swojego losu. Ciekawie jest tu ujęty proces oswajania, denazyfikacji i polonizacji Wrocławia. Momentami nie przysparza on nam powodów do dumy, jednak pozwala zrozumieć mechanizmy, które (jak się później okazało) odcisnęły piętno na współczesnym wyglądzie miasta. 
"Obce miasto" można uznać za kompendium wiedzy o powojennym Wrocławiu. Zawiera wiele szczegółowych danych, opracowanych z niezwykłą skrupulatnością. Moim jedynym zarzutem dla tej publikacji jest, przebijająca się co jakiś czas spomiędzy wierszy, lekka niechęć w stosunku do Polaków. Choć może mi się tylko tak wydaje. Oceńcie sami.

Na sam koniec wspomnę jeszcze o pięknie wydanych i bardzo interesujących albumach. Oba są niewątpliwymi perełkami wydawniczymi, które warto mieć w swojej bibliotece. 
Pierwszy z nich zawiera fotografie lotnicze Wrocławia z 1947 roku. Miasto wygląda na nich jak morze wypalonych ruin, jeszcze nieodbudowane, więc zachowujące oryginalną siatkę ulic. Najbardziej zniszczone z nich są nie do poznania dla współczesnego Wrocławianina. Jednak bez obaw, wszystkie zdjęcia są bardzo dobrze opisane, a obszerny wstęp szczegółowo wyjaśnia źródła i przyczyny przyszłych masowych rozbiórek. Przy bardziej wnikliwej analizie zamieszczonych w albumie zdjęć dobrze mieć przy sobie aktualną mapę Wrocławia i na bieżąco porównywać zmiany powstałe w tkance miasta. Wrażenie jest piorunujące. Zwłaszcza w rejonie, który najmocniej ucierpiał po bombardowaniu wielkanocnym w 1945 roku, czyli w okolicach Poczty Głównej, kościoła św. Maurycego, aż do wybrzeża Słowackiego i ulicy Traugutta. Z gęsto zabudowanej dzielnicy nie pozostało nic, ocalałe kamienice można zliczyć na palcach jednej ręki. Podobne zniszczenia dotknęły rejon placu Grunwaldzkiego, wyburzonego pod budowę lotniska. Miasto zmieniło się w sposób bardzo drastyczny.
Drugi z albumów nosi tytuł "Wrocław trzy rozdziały" i jest fantastycznym zestawieniem potrójnych zdjęć tych samych miejsc we Wrocławiu przed wojną, tuż po niej i współczesnych. Pokazują one właśnie tę drastyczną przemianę miasta, która trwa do dzisiaj. Według niektórych Wrocław w ostatnich latach wypiękniał, inni są bardziej sceptyczni, jednak trzeba przyznać, że wprowadzone w nim zmiany robią wrażenie. Wrocław przeszedł długą i wyboistą drogę,a sami Wrocławianie potrzebowali dużo czasu, by uznać to miasto za swoje. Ja uznaję je za moją małą ojczyznę bez chwili wahania.
Jeśli znacie i polecacie niewymienione w powyższym zestawieniu książki dotyczące wrocławskiej tematyki, to piszcie śmiało, chętnie się z nimi zapoznam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz