Gdzie pojechać na weekend poza Wrocław? Jak aktywnie spędzić
czas w okolicach Wrocławia? Często zadaję sobie takie pytania, więc
podejrzewam, że nie jestem w tym odosobniona. Postaram się co jakiś czas
opisywać relacje z moich wypraw, może również skorzystacie z tych pomysłów.
Pierwszym i najbardziej oczywistym miejscem, jakie nasuwa mi
się na myśl w związku z powyższymi pytaniami, jest Ślęża. Znam ją prawie na
pamięć, jako dziecko skakałam tam po wszystkich kamieniach, a i za bardziej
współczesnych czasów nadal jest to jeden z moich ulubionych celów wyjazdowych.
Jedyna, samotna góra na całej równinie kusi swoją bliskością i zróżnicowanymi
trasami. Wystarczy 40 minut jazdy samochodem i już jest się w innym świecie,
bliżej natury i świeżego powietrza.
Niezmotoryzowani też nie mają powodów do
narzekań: autobusy kursują często, dowożąc zainteresowanych bezpośrednio do podnóży góry. Rowerzystom odradzam jazdę krajową 35., pojedźcie mniej
zatłoczonymi, pobocznymi drogami. Wierzcie mi, nie będziecie żałować.

Wybierzcie taką trasę, na jaką akurat macie ochotę i
siły. Możecie zacząć od przełęczy Tąpadła, nieopodal Sulistrowiczek, gdzie
szlak stanowi ubita, wysypana białymi kamieniami droga. Jest średnio trudna dla
piechurów, chodzą nią nawet rodzice z wózkami. Z kolei dla rowerzystów jest
wręcz idealna. Bardziej dziką trasą, rozpoczynającą się również w
Sulistrowiczkach, jest szlak czerwony. Jest tam o wiele ostrzejsze podejście,
więcej dramatycznych głazów i strumyczków przecinających drogę. Miniecie również
święte źródełka. Patrząc od drugiej strony Ślęży, czyli od Sobótki, najbardziej
popularnym szlakiem jest ten przechodzący przez Wieżycę, oznaczony jako żółty.
Rozpoczyna się w zasadzie od głównego parkingu, więc nie wymaga dojazdu do
innych miejscowości niż Sobótka. Z początku jest stromy i kamienisty, później
jest ciut lżej. Idąc nim zobaczycie jedną z wież Bismarcka (więcej na ten temat
w kolejnym wpisie) oraz kilka starożytnych posągów, w tym postać z rybą i
Niedźwiadka. Mniej więcej w połowie drogi na szczyt, szlak żółty łączy się z
czerwonym (rozpoczynającym się na dole parkingu w Sobótce) i w tym miejscu
znajdziecie zadaszoną drewnianą wiatę z ławkami i stołem. Jeśli lubicie
wyzwania, możecie pójść lub pojechać czarnym szlakiem, prowadzącym wokół Ślęży.
Widoki są tam fantastyczne, a przy okazji tuż obok niego leżą starożytne
kamieniołomy. Jeśli się postaracie, to natraficie także na wiszące skały i malownicze
pieczary. Jeżeli Waszym celem będzie szczyt, w dogodnej chwili możecie odbić z trasy czarnej na czerwoną lub
niebieską, które ostrym podejściem zaprowadzą Was na samą górę. Osobiście najbardziej
lubię trasy mieszane, powstające pod wpływem chwili. W ten sposób nigdy nie
wiadomo, którędy i gdzie się dojdzie. Na przykład, jeśli zdecydujecie się
skręcić w wąską ścieżkę rozpoczynającą się na skrzyżowaniu ulic Św. Anny i
Armii Krajowej w Sobótce, dojdziecie szlakiem archeologicznym do skansenu w
Będkowicach, na obrzeżach którego znajdziecie starożytne kurhany.
Nie zapominajcie także o Raduni, czyli szczycie sąsiadującym
ze Ślężą poprzez przełęcz Tąpadła. Jest niższa, ale dysponuje ukrytymi
niespodziankami w postaci źródła magicznej wody (ponoć posiada ona właściwości
lecznicze) oraz kamiennego kręgu kultowego, gdzie czczono księżyc. W
sprzyjających wiosennych warunkach zajrzyjcie koniecznie na Łąkę Sulistrowicką,
czyli drugi po Rezerwacie Góry Raduni rezerwat objęty ścisłą ochroną. Występują
tam rzadkie gatunki roślin, które podczas kwitnienia oszałamiają różnorodnością
barw i kształtów. Rzecz jasna nie wolno ich zrywać ani deptać, jednak zdjęcia
można robić śmiało.
Z dodatkowych atrakcji jakimi dysponuje Ślęża warto wymienić
nowości, a są nimi park linowy i zjeżdżalnia pontonowa, znajdujące się tuż obok
Domu Turysty PTTK "Pod Wieżycą". Jako ciekawe urozmaicenie wyjazdu można potraktować jazdę konną i zwiedzić Ślężę z grzbietu
konia. Jak widzicie pomysłów jest sporo, wystarczy tylko wyjść z domu i pojechać
w jedno miejsce. Nic prostszego.
 |
Za tymi drzwiami czai się zima |
Na zachętę przedstawię Wam krótką relację z mojego ostatniego wypadu na
Ślężę. Była
piękna sobota, temperatura we Wrocławiu iście "styczniowa", czyli
plus dwa stopnie. Ani grama śniegu, sucho i bezwietrznie. Tak idealnych
warunków nie można było zmarnować, więc ubrałam się odpowiednio i pojechałam do
Sobótki. Początkowo nic nie zapowiadało nadchodzącej zmiany warunków. Wybrałam
żółty szlak, żeby się trochę zmęczyć i rozgrzać. Wystarczyło kilkusetmetrowe podejście,
by krok po kroku wejść w prawdziwą zimę. Krajobraz zmieniał się stopniowo:
najpierw lekki szron na drzewach, później śnieżek na gałęziach, białe plamy na
szlaku, lód na kamieniach, aż w końcu nastała stuprocentowa zima. Temperatura
spadła do minus pięciu, śnieg przykrywający oblodzone skały skrzypiał pod
nogami, a każda gałązka obleczona była uformowanym przez wiatr zlodowaciałym
śniegiem. Widok prosto z bajki. Na samym szczycie widoczność była jednak zerowa,
mgła była na tyle gęsta, że trudno było rozróżnić kontury schroniska. Z przyzwyczajenia
zajrzałam do starego kościoła i jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się,
że można wejść zarówno na wieżę jak i do podziemi. Nigdy wcześniej nie dane mi
było tam zajrzeć, kościół prawie zawsze jest zamknięty dla zwiedzających. Tym
razem mogłam zobaczyć najstarszą część, gdzie niegdyś stały świątynie
Światowida, a od XII wieku kościoły. Weszłam również na wieżę i choć mgła nie
zezwoliła na podziwianie panoramy Dolnego Śląska, to zimowy widok i zaśnieżone
barierki i tak robiły cudowne wrażenie. Zresztą, sami możecie zobaczyć i
ocenić, zdjęcia zamieszczam poniżej. Po zejściu czekał na mnie termos z gorącą
herbatą - najlepsza rzecz pod słońcem. Jeśli planujecie zimowe zdobycie Ślęży,
weźcie taki ze sobą koniecznie! Powodzenia!
 |
Wieżyca |
 |
Wieżyca od strony wejścia |
 |
Pierwsze przejawy zimy |
 |
Coraz więcej śniegu |
 |
Jeszcze więcej śniegu |
 |
Musiał tu wiać silny wiatr |
 |
Prawie jak efekt w Photoshopie |
 |
Kościół we mgle |
 |
Oblodzona balustrada na zamkniętej wieży widokowej |
 |
Zima w pełni |
 |
Wnętrze kościoła na szczycie |
 |
Balustrada wieży kościoła, od strony bezwietrznej |
 |
Kolejne ciekawe formacje lodowe |
 |
Balustrada od zawietrznej |
 |
Widok na kościelne schody |
 |
Widok z wieży kościoła |
Wiatr się spisał na medal :) Swoją drogą, nigdy nie byłam na Ślęży zimą - a wygląda na to, że warto...
OdpowiedzUsuńWarto warto! Sama się nie spodziewałam aż tak dramatycznej zmiany warunków, ale zaskoczenie było bardzo pozytywne :) Tylko buty trzeba mieć odpowiednie i można się wspinać :)
Usuń