czwartek, 5 lutego 2015

Odkrywanie Dolnego Śląska I - Ślęża

Gdzie pojechać na weekend poza Wrocław? Jak aktywnie spędzić czas w okolicach Wrocławia? Często zadaję sobie takie pytania, więc podejrzewam, że nie jestem w tym odosobniona. Postaram się co jakiś czas opisywać relacje z moich wypraw, może również skorzystacie z tych pomysłów.

Pierwszym i najbardziej oczywistym miejscem, jakie nasuwa mi się na myśl w związku z powyższymi pytaniami, jest Ślęża. Znam ją prawie na pamięć, jako dziecko skakałam tam po wszystkich kamieniach, a i za bardziej współczesnych czasów nadal jest to jeden z moich ulubionych celów wyjazdowych. Jedyna, samotna góra na całej równinie kusi swoją bliskością i zróżnicowanymi trasami. Wystarczy 40 minut jazdy samochodem i już jest się w innym świecie, bliżej natury i świeżego powietrza.
Niezmotoryzowani też nie mają powodów do narzekań: autobusy kursują często, dowożąc zainteresowanych bezpośrednio do podnóży góry. Rowerzystom odradzam jazdę krajową 35., pojedźcie mniej zatłoczonymi, pobocznymi drogami. Wierzcie mi, nie będziecie żałować.


Wybierzcie taką trasę, na jaką akurat macie ochotę i siły. Możecie zacząć od przełęczy Tąpadła, nieopodal Sulistrowiczek, gdzie szlak stanowi ubita, wysypana białymi kamieniami droga. Jest średnio trudna dla piechurów, chodzą nią nawet rodzice z wózkami. Z kolei dla rowerzystów jest wręcz idealna. Bardziej dziką trasą, rozpoczynającą się również w Sulistrowiczkach, jest szlak czerwony. Jest tam o wiele ostrzejsze podejście, więcej dramatycznych głazów i strumyczków przecinających drogę. Miniecie również święte źródełka. Patrząc od drugiej strony Ślęży, czyli od Sobótki, najbardziej popularnym szlakiem jest ten przechodzący przez Wieżycę, oznaczony jako żółty. Rozpoczyna się w zasadzie od głównego parkingu, więc nie wymaga dojazdu do innych miejscowości niż Sobótka. Z początku jest stromy i kamienisty, później jest ciut lżej. Idąc nim zobaczycie jedną z wież Bismarcka (więcej na ten temat w kolejnym wpisie) oraz kilka starożytnych posągów, w tym postać z rybą i Niedźwiadka. Mniej więcej w połowie drogi na szczyt, szlak żółty łączy się z czerwonym (rozpoczynającym się na dole parkingu w Sobótce) i w tym miejscu znajdziecie zadaszoną drewnianą wiatę z ławkami i stołem. Jeśli lubicie wyzwania, możecie pójść lub pojechać czarnym szlakiem, prowadzącym wokół Ślęży. Widoki są tam fantastyczne, a przy okazji tuż obok niego leżą starożytne kamieniołomy. Jeśli się postaracie, to natraficie także na wiszące skały i malownicze pieczary. Jeżeli Waszym celem będzie szczyt, w dogodnej chwili  możecie odbić z trasy czarnej na czerwoną lub niebieską, które ostrym podejściem zaprowadzą Was na samą górę. Osobiście najbardziej lubię trasy mieszane, powstające pod wpływem chwili. W ten sposób nigdy nie wiadomo, którędy i gdzie się dojdzie. Na przykład, jeśli zdecydujecie się skręcić w wąską ścieżkę rozpoczynającą się na skrzyżowaniu ulic Św. Anny i Armii Krajowej w Sobótce, dojdziecie szlakiem archeologicznym do skansenu w Będkowicach, na obrzeżach którego znajdziecie starożytne kurhany.
Nie zapominajcie także o Raduni, czyli szczycie sąsiadującym ze Ślężą poprzez przełęcz Tąpadła. Jest niższa, ale dysponuje ukrytymi niespodziankami w postaci źródła magicznej wody (ponoć posiada ona właściwości lecznicze) oraz kamiennego kręgu kultowego, gdzie czczono księżyc. W sprzyjających wiosennych warunkach zajrzyjcie koniecznie na Łąkę Sulistrowicką, czyli drugi po Rezerwacie Góry Raduni rezerwat objęty ścisłą ochroną. Występują tam rzadkie gatunki roślin, które podczas kwitnienia oszałamiają różnorodnością barw i kształtów. Rzecz jasna nie wolno ich zrywać ani deptać, jednak zdjęcia można robić śmiało.
Z dodatkowych atrakcji jakimi dysponuje Ślęża warto wymienić nowości, a są nimi park linowy i zjeżdżalnia pontonowa, znajdujące się tuż obok Domu Turysty PTTK "Pod Wieżycą". Jako ciekawe urozmaicenie wyjazdu można potraktować jazdę konną i zwiedzić Ślężę z grzbietu konia. Jak widzicie pomysłów jest sporo, wystarczy tylko wyjść z domu i pojechać w jedno miejsce. Nic prostszego.


Za tymi drzwiami czai się zima
Na zachętę przedstawię Wam krótką relację z mojego ostatniego wypadu na Ślężę. Była piękna sobota, temperatura we Wrocławiu iście "styczniowa", czyli plus dwa stopnie. Ani grama śniegu, sucho i bezwietrznie. Tak idealnych warunków nie można było zmarnować, więc ubrałam się odpowiednio i pojechałam do Sobótki. Początkowo nic nie zapowiadało nadchodzącej zmiany warunków. Wybrałam żółty szlak, żeby się trochę zmęczyć i rozgrzać. Wystarczyło kilkusetmetrowe podejście, by krok po kroku wejść w prawdziwą zimę. Krajobraz zmieniał się stopniowo: najpierw lekki szron na drzewach, później śnieżek na gałęziach, białe plamy na szlaku, lód na kamieniach, aż w końcu nastała stuprocentowa zima. Temperatura spadła do minus pięciu, śnieg przykrywający oblodzone skały skrzypiał pod nogami, a każda gałązka obleczona była uformowanym przez wiatr zlodowaciałym śniegiem. Widok prosto z bajki. Na samym szczycie widoczność była jednak zerowa, mgła była na tyle gęsta, że trudno było rozróżnić kontury schroniska. Z przyzwyczajenia zajrzałam do starego kościoła i jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że można wejść zarówno na wieżę jak i do podziemi. Nigdy wcześniej nie dane mi było tam zajrzeć, kościół prawie zawsze jest zamknięty dla zwiedzających. Tym razem mogłam zobaczyć najstarszą część, gdzie niegdyś stały świątynie Światowida, a od XII wieku kościoły. Weszłam również na wieżę i choć mgła nie zezwoliła na podziwianie panoramy Dolnego Śląska, to zimowy widok i zaśnieżone barierki i tak robiły cudowne wrażenie. Zresztą, sami możecie zobaczyć i ocenić, zdjęcia zamieszczam poniżej. Po zejściu czekał na mnie termos z gorącą herbatą - najlepsza rzecz pod słońcem. Jeśli planujecie zimowe zdobycie Ślęży, weźcie taki ze sobą koniecznie! Powodzenia!


Wieżyca

Wieżyca od strony wejścia

Pierwsze przejawy zimy





Coraz więcej śniegu

Jeszcze więcej śniegu



Musiał tu wiać silny wiatr



Prawie jak efekt w Photoshopie

Kościół we mgle

Oblodzona balustrada na zamkniętej wieży widokowej


Zima w pełni


Wnętrze kościoła na szczycie

Balustrada wieży kościoła, od strony bezwietrznej

Kolejne ciekawe formacje lodowe

Balustrada od zawietrznej

Widok na kościelne schody

Widok z wieży kościoła


2 komentarze:

  1. Wiatr się spisał na medal :) Swoją drogą, nigdy nie byłam na Ślęży zimą - a wygląda na to, że warto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto warto! Sama się nie spodziewałam aż tak dramatycznej zmiany warunków, ale zaskoczenie było bardzo pozytywne :) Tylko buty trzeba mieć odpowiednie i można się wspinać :)

      Usuń