To był cudowny wyjazd. Pomijając pajęczy wtręt
opisany tutaj, było naprawdę fantastycznie. Wszystko zaczęło się od wesela, a
później było jeszcze lepiej. Hesja jest autentycznie pięknym regionem, co
postaram się Wam udowodnić, opisując trasę pełną wina, winnic, zamków i
zapierających dech w piersiach widoków. Jeśli macie jakiś wolny weekend, to
zarezerwujcie go sobie na wyprawę do Niemiec. Nie będziecie żałować.
Nadreńska Hesja słynie z uprawianych winorośli.
Najbardziej znanym tamtejszym produktem jest Riesling. Jako laik, któremu
daleko do bycia sommelierem, mogę napisać jedynie, że jest to wino o pięknym,
kwiatowym zapachu i przyjemnym, orzeźwiającym smaku. Podczas upałów białe wino
stało się dla mnie ukojeniem zarówno cielesnym jak i umysłowym. Korzystałam z
tego lekarstwa z wielką ochotą, bo żar lał się z nieba niemożebny. Dlatego
motywem przewodnim niniejszej wyprawy jest właśnie wino i wszystko, co z nim
związane. To dla mnie nowość, bo zdecydowanie częściej zdarza mi się pisać o piwie. Tym razem podróż odbyłam z kieliszkiem w dłoni, co z wielką
chęcią Wam teraz zrelacjonuję. Wpis będzie obszerny, więc nie przegapcie akapitów pomiędzy zdjęciami.
Plan był następujący: skorzystać ze słońca,
pojeździć po winnicach, skosztować lokalnych win i pozwiedzać. Początkowo
szukałam zorganizowanych wycieczek po winnicach Hesji, jednak okazało się to
dość kłopotliwym zadaniem. A skoro nie znalazłam oferty spełniającej moje
oczekiwania, musiałam sama taką stworzyć. Na szczęście moi weselni gospodarze
okazali się bardzo chętni w udzielaniu pomocy, za co jestem im szczerze
wdzięczna.
Wyprawę rozpoczęłam w Rüdesheim am Rhein, pięknym
miasteczku słynącym ze swych rozległych winnic. Zabytkowe domki układają się tam
w labirynt wypełniony sklepikami, restauracjami, winiarniami i turystami. Postanowiłam
skorzystać z głównej atrakcji tego miejsca i kupiłam bilet na Seilbahn, czyli
kolejkę linową. Dzięki niej znalazłam się na szczycie Niederwald, po drodze
podziwiając wspaniałe widoki na winnice, Ren i Rüdesheim. Na samej górze znalazłam stoisko, w którym czekało na mnie oczywiście wino, odpowiednio schłodzone i cudownie
orzeźwiające. Z tego zachwytu postanowiłam wpisać się nawet do pamiątkowej
księgi gości wyłożonej na kontuarze. Niederwald to w zasadzie olbrzymi pomnik Germanii,
postawiony na pamiątkę zjednoczenia Niemiec w 1871. U jego stóp rozciąga się
wspaniała panorama środkowej doliny Renu, wpisanej na listę światowego dziedzictwa
UNESCO. Tak więc stałam na szczycie, sączyłam chłodne wino i podziwiałam
widoki. Polecam taki stan każdemu! Ale najlepsze jest to, że to nie wszystko,
co miała do zaoferowania moja wycieczka.
 |
Wąskie uliczki Rudesheim |
 |
Piękne zdobienia wiekowych kamieniczek w Rudesheim |
 |
W Rudesheim wszystkie budynki są w oryginalny sposób ozdobione |
 |
Malowany talerz z całą unikalną środkową doliną Renu |
 |
Najsłynniejsza uliczka Rudesheim |
 |
Wjazd kolejką linową, panorama Rudesheim |
 |
Winnice po horyzont |
 |
Rudesheim |
 |
Na szczyt można dostać się także taką "ciuchcią" |
 |
Pomnik Germanii na szczycie wzgórza |
 |
Widok z wagonika |
 |
Widok na Ren ze szczytu Niederwaldu |
 |
Dolina Renu |
 |
Niederwald |
 |
Cudowna lawenda przy pomniku |
 |
Pomnik Niederwald w całej okazałości |
 |
Germania w zbliżeniu. |
Po przyjemnym spacerze leśnym szlakiem, dotarłam do
pałacu/hotelu Jagdschloss, skąd swój bieg rozpoczynała kolejna kolejka, tym
razem nie wagonikowa. Przyprawiała o lekki zawrót głowy, spadając stromym zboczem
w stronę rzeki, ale pozwalała zobaczyć piękne krajobrazy: ruiny zamku,
miasteczko Assmannshausen i jego winnice. Wykupiony przeze mnie bilet obejmował
również powrót do Rüdesheim am Rhein, więc w Assmannshausen wsiadłam na statek
i zajadając lody cytrynowe podziwiałam z pokładu widoki: zamki Burg Reichstein
i Burg Ehrenfels oraz przybrzeżne osady. /Dopisek na marginesie: możliwa do
wykupienia była także dłuższa wycieczka, obejmująca skałę Loreley i wiele
innych nadreńskich zamków. Jednak trzeba rozpocząć zwiedzanie z samego rana, by
móc z tej opcji skorzystać./
 |
Widok ze ścieżki |
 |
Schloss Burg Reichstein |
 |
Widok z wyciągu na Assmannshausen |
 |
Assmannshausen |
 |
Winnica i zamek widoczny na drugiej stronie brzegu |
 |
Assmannshausen tym razem z poziomu ziemi |
 |
Starówka Assmannshausen |
 |
Assmannshausen |
 |
Mój statek z zamkiem Burg Reichstein w tle |
 |
Widok na Assmannshausen z rzeki |
 |
Schloss Burg Ehrenfels |
 |
Rudesheim widziane z rzeki |
 |
Widok z rufy. |
Wieczór spędziłam w Eltville, na festiwalu wina
odbywającym się na tamtejszym zamku. Przyszło tak wiele osób, że trudno było
znaleźć jakiekolwiek wolne miejsce. Jak się okazało, ława i stół były niezbędne, jeśli chciało się popróbować win
sprzedawanych w wielkich ilościach przez lokalnych producentów. Atmosfera była
bardzo przyjacielska, rodzinna wręcz, dzięki czemu czas tam spędzony upłynął mi
nadzwyczaj szybko (puff! i cztery godziny minęły). Poza tym samo miejsce było
niezwykłe, co możecie zobaczyć na zdjęciach. Festiwal zakończył się pokazem
fajerwerków, które wystrzeliwane były z pokładu statku płynącego po Renie. Na terenie Hesji w miesiącach letnich odbywa się mnóstwo lokalnych festiwali wina. Wystarczy poszukać informacji w internecie i na pewno znajdziecie taki, który Was zainteresuje.
 |
Fosa zamku w Eltville |
 |
Zamek w Eltville |
 |
Uroczy zakątek |
 |
Ren |
 |
Festiwal wina w Eltville |
 |
Pokaz fajerwerków |
 |
Pokaz fajerwerków |
Moja trzydniowa podróż po nadreńskich winnicach
zakończyła się w Wiesbaden. Miasto jest bardzo urokliwe, czemu sprzyja
malownicze położenie nad prawym brzegiem Renu. Po drugiej stronie rzeki
znajduje się Moguncja. Jak to zwykle bywa, mieszkańcy obu miast niezbyt za sobą
przepadają, co najmocniej uwidacznia się podczas meczów piłki nożnej. Ale
zostawmy już temat piłek w spokoju, ostatnio źle mi się kojarzą.Wiesbaden słynie ze swoich wód termalnych, jest też
jednym z najstarszych uzdrowisk z Europie. Woda wybijająca ze źródeł ma
paskudny smak, ale ponoć jest lecznicza. Zawiera także sporą dawkę arsenu,
więc zalecany jest umiar w jej spożywaniu. Temperatura, z jaką woda dociera na
powierzchnię, jest bliska wrzenia, co
bardzo ułatwia ograniczenie liczby możliwych łyków, wierzcie mi. W związku ze
swoją leczniczą historią, w mieście znajduje się imponujący budynek, będący
niegdyś domem uzdrowiskowym. Obecnie został przekształcony w kasyno, jednak nic
nie stracił na uroku.
 |
Jedno ze źródeł wybijających w Wiesbaden |
Drugą, równie charakterystyczną budowlą jest pałac
książęcy Biebrich, powstały w XVIII wieku. Zwrócony frontem ku rzece, majestatycznie
odbija się na powierzchni wody. Na jego tyłach rozciąga się duży park z pięknym
starodrzewem. Pod pałacem można wsiąść do zabawnej lokomotywy, która ma za
zadanie objechać resztę najważniejszych zabytków Wiesbaden. Skorzystałam z
takiej okazji bez chwili wahania, bo miasto jest dość rozległe, a upał stawał
się nieznośny. Poza tym czasami pozwalam sobie na zachowanie się jak rasowy
turysta. Siedząc wygodnie w wagoniku obejrzałam budynek dworca, piękną
dzielnicę willową, najstarszy kościół w mieście, największy na świecie zegar z
kukułką (sic!) i wysiadłam w samym centrum wiesbadeńskiej starówki. Sieć
zadbanych, wąskich ulic aż zachęcała do zgubienia się w niej. I tak też
zrobiłam.
 |
Pałac Biebrich |
 |
Pałac Biebrich w Wiesbaden od strony Renu |
 |
Panorama Renu |
 |
"Ciuchcia" dla turystów |
 |
Budynek sądu w Wiesbaden |
 |
Dworzec główny w Wiesbaden |
 |
Wiesbadeńska katedra |
 |
Panorama rynku w Wiesbaden |
 |
Katedra i ratusz w Wiesbaden |
 |
Urocze uliczki odbiegające od rynku |
 |
Pomnik ku czci żołnierzom poległym za księcia Nassau |
 |
Największy na świecie zegar z kukułką |
Kiedy już wchłonęłam atmosferę miasta, poprzedzając
ją skonsumowaniem kilku gałek lodów, postanowiłam wybrać się na Neroberg. To
wzgórze położone na obrzeżach Wiesbaden oferuje fantastyczną panoramę miasta
oraz wiele innych atrakcji. Jedną z nich jest możliwość wjazdu specyficzną
kolejką górską. Porusza się ona dzięki sile grawitacji. Na górze balast
wagonika napełniany jest wodą, co pozwala na zjazd przy równoczesnym
wciągnięciu drugiego wagonika, pozbawionego wcześniej wody. Całkiem
interesująca ciekawostka inżynieryjna. Na szczycie Neroberg znajduje się
restauracja, basen na otwartym powietrzu, cerkiew oraz taras widokowy. A
widoki, jakie można oglądać ze szczytu, są wspaniałe. U stóp rozściela się
winnica, w dali widać Wiesbaden, a na horyzoncie dalszą część Hesji. Byłam
zachwycona.
 |
Kolejka na Neroberg |
 |
Trasa kolejki |
 |
Mijany wagonik ciągnący mnie w górę |
 |
Widok na basen |
 |
Panorama Wiesbaden widziana z Neroberg |
Mam nadzieję, że Was trochę zainspirowałam tą winną wyprawą. Lubię takie wycieczki z dobrym motywem przewodnim, zwłaszcza jeśli odbywają się w doborowym towarzystwie i przy fantastycznej pogodzie. A właśnie to miało miejsce tym razem. Przy okazji wpadło mi do głowy kilka pomysłów na blogowe wpisy dotyczące Niemiec. Do tej pory jakoś je traktowałam po macoszemu. Muszę nadrobić te zaległości. Spodziewajcie się zatem więcej pomysłów wyjazdowych do Niemiec.
No no... szczerze mówiąc Niemcy nie kojarzyły mi się nigdy jako kierunek szczególnie atrakcyjny wyjazdowo i nie sądziłam, że poza kilkoma dużymi miastami, takimi jak Berlin, Drezno, Kolonia czy Hamburg mogą być interesujące... a tu proszę! I to jeszcze z motywem winnym, który bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńTeż byłam trochę uprzedzona, ale (jak to zwykle bywa) bezzasadnie. Wystarczy trochę poszperać, podowiadywać się i można pojechać na naprawdę fantastyczną wycieczkę. Będę się starała to udowodnić przy okazji następnych wpisów ;P
Usuń