
Kiedy byłam mała, zaczytywałam się mrocznymi i dramatycznymi
bajkami z działu klasyki dziecięcej mojej domowej biblioteki. Nie znaleźlibyście na zajmowanej
przez nie półce Disney'owskich przeróbek ze szczęśliwymi zakończeniami, cukierkowymi
postaciami i pastelowymi obrazkami. Zamiast tego prężyły się dumnie oryginalne dzieła braci
Grimm, Andersena, Puszkina, Kryłowa i innych, wypełnione fantastycznymi
rysunkami wspaniałych artystów. Stała tam również czterotomowa publikacja z
baśniami krajów ZSRR i krajów satelickich. To dopiero było cudo! Przyznam, że
niektóre bajki mroziły krew w żyłach, ale przy okazji dawały do myślenia. Były
wypełnione niezwykłymi wydarzeniami, magicznymi postaciami i szkaradnymi
ludźmi. W wielu z nich pojawiała się Baba Jaga, zawsze pod postacią starej,
obrzydliwej kobiety mieszkającej w domku na kurzej nóżce. Obraz takiej chatki
pozostał w mojej głowie bardzo żywy. Nie dziwcie się zatem, że przecierałam
oczy ze zdumienia, kiedy znalazłam miejsce wyjęte wprost z kart moich bajek.
Norweskie Muzeum Ludowe.

Zupełnie nie wiedziałam, czego się mogę spodziewać. Czy będzie ciekawie, czy może raczej muzealnie w starym,
nieatrakcyjnym znaczeniu tego słowa. Miałam wolne popołudnie, więc postanowiłam
zaryzykować i wybrałam się na zwiedzanie. Norsk Folkemuseum znajduje się na Bydgøy,
czyli oddalonym od miejskiego zgiełku i porośniętym częściowo lasem półwyspie. Ma
on wiele do zaoferowania: trasy biegowe, plaże, przystań dla jachtów, Muzeum
Łódzi Wikingów i Muzeum Kon-Tiki. Sądziłam, że uda mi się skorzystać ze
wszystkich tych atrakcji. Jakże byłam naiwna! Muzeum Ludowe pochłonęło mnie na
kilka ładnych godzin, a kiedy wreszcie wypuściło mnie ze swego uścisku, byłam
już mocno zmęczona i głodna. Na domiar wszystkiego, pogoda była tego dnia
szalona, przeplatając nagłe i intensywne ulewy z upałem. Na tamtejszą plażę
zdążyłam się jednak wybrać już wcześniej, w bardziej słoneczny dzień, więc
skupiłam się na zaglądaniu w zakamarki rozległego muzeum.
 |
Plaża na Bydgøy |
Muzeum zajmuje rozległy teren, wypełniony
oryginalnymi domami z różnych części Norwegii. Zostały tu przetransportowane pod
koniec XIX wieku, aby ocalić od zapomnienia norweską kulturę. Dzięki temu można
się na własnej skórze przekonać, jak żyło się na tych terenach od 1500 roku aż
do dziś. Ciekawie prezentuje się również zestawienie warunków miejskich z
wiejskimi oraz różnice w poziomie życia między różnymi warstwami społecznymi.
Ale przede wszystkim, można poczuć się jak w bajce. Od strony estetycznej,
wszystkie te chatki są absolutnie urocze. Jednak kiedy weszłam do niskich, ciemnych
izb i uświadomiłam sobie, że mieszkało w nich po 9 osób, często razem ze zwierzętami,
mój zachwyt trochę opadł. Początkowo Norwegowie zadowalali się lepiankami,
czyli niewielkimi konstrukcjami z drewna i ziemi. Później zaczęli budować
szałasy z bali: niskie, bez okien i z dziurą w suficie. Nadal można je spotkać
rozsiane po całej Norwegii - służą jako bezpłatne schronienia dla turystów.
Wcześniej należały do drwali, którzy mieli niewielkie wymagania i zazwyczaj nie
mieszkali z rodzinami. Spełniały minimalne standardy wystarczające do
przeżycia w ciężkich warunkach.
 |
Lepianka |
 |
Chatka drwala |
 |
Wnętrze chatki, tutaj w wersji sauna deluxe |
Co ciekawe, podczas gdy ludzie zadowalali się
warunkami takimi jak na powyższych zdjęciach, potrafili również budować tak
niezwykłe i skomplikowane budynki, jak klepkowy kościół z Gol. Wybudowano go
około 1200 roku. Od strony konstrukcyjnej jest bardzo podobny do świątyni Wang
w Karpaczu. Nie ma żadnego okna, co czyni go ciemnym i zapewne, przy większej
liczbie ludzi, dusznym. Jednak musiał być bardzo klimatyczny, z zapalonymi
świecami rozświetlającymi mroki. Ołtarz jest namalowany na deskach, a wokół
ścian zewnętrznych ciągnie się galeria stanowiąca dodatkową ochronę przed śniegiem
i mrozem. Kościół miał zostać w XIX wieku wyburzony pod nowy, bardziej
nowoczesny, jednak udało się go uratować i przetransportować do muzeum.
 |
Kościół z Gol w deszczu |
 |
Zewnętrzna galeria wokół świątyni |
 |
Ołtarz |
 |
Kościół z Gol w pełnej krasie |
Długie i ciężkie zimy były głównym czynnikiem
determinującym sposób konstruowania domów. Musiały być budowane tak, by jak najefektywniej
chronić mieszkańców i ich bydło przed mrozem. Właśnie dlatego zazwyczaj nie
stoją bezpośrednio na ziemi. To samo dotyczy stodół i magazynów: są ustawione
na wysokich palach, które spełniają przy okazji jeszcze jedną funkcję,
mianowicie chronią zawartość przez zwierzętami. Przydomowe magazyny zrobiły na
mnie spore wrażenie, bo nie są zwykłymi budynkami gospodarczymi. Mogą być
używane jako domki gościnne (w sezonie letnim) i robiono je z dbałością o
estetykę. Czasami były nawet ładniejsze od właściwych domów.
Drugą ochroną
przed zimą był dach kryty ziemią i trawą. Początkowo pozostawiano w nim dziurę,
by dym z paleniska miał swoje ujście, jednak z czasem pojawiły się piece i
kominy. Nie zmienił się za to sposób strzyżenia trawy: albo używano kosy,
albo... owiec. Jeśli budynek był wystarczająco niski, wpuszczano na niego owce,
które szybciutko wykaszały samosiejki i zielsko.
Oczywiście im większy dom, tym bogatsi domownicy,
ale ze zdziwieniem stwierdziłam, że nawet ci bardziej zamożni nie budowali
osobnych pomieszczeń, po prostu stawiali jedną większą izbę. Dzieciaki i
dziadkowie musieli zadowolić się ławami lub zapieckiem, natomiast rodzice w
sile wieku mieli na swój użytek łóżko. W zasadzie była to raczej duża skrzynia
z zasłonką, która dawała odrobinę prywatności. Takie meble były wbudowane w
dom, po prostu tworzono je razem ze ścianami. Zmiana wystroju wnętrz nie
wchodziła w rachubę, dlatego też chaty zachowały się niezmienionym stanie do dzisiaj.
 |
Widok na jedną z wiosek w Muzeum |
 |
Jeden ze sposobów ustawienia zabudowań: wzdłuż drogi |
 |
Wnętrze domu, kredens wbudowany w ścianę |
 |
Króciutkie łóżko i kołyska przywiązana do powały |
 |
Piec w jednej z chat |
 |
Zabawki drewniane |
 |
Magazyn |
 |
Dom w wersji deluxe |
 |
Magazyny |
 |
Zabudowania gospodarcze |
 |
Domy piętrowe były rzadkością |
 |
Domek dla gości |
 |
Dbano zarówno o dekorowanie domów jak i magazynów |
 |
Chatka z kamiennym podestem |
Domy powstałe w tym samym okresie różniły się od
siebie w zależności od regionu, z jakiego pochodziły. Niektóre były z bali,
inne z desek, mogły być piętrowe lub jednopoziomowe, różniły się także
kształtem i zdobieniami. Miały jednak jedną cechę wspólną: malutkie i
powleczone zwierzęcymi błonami okna, zatem światła nie było w nich za wiele.
Możliwe, że był to jeden z powodów, dla których korzystano z dobrej pogody,
kiedy tylko takowa się pojawiała (tutaj dodam, że Norwegowie mają bardzo niskie
wymagania, co do określania pogody jako "dobrej"). Owa ruchliwość
została im do dzisiaj. W życiu nie widziałam bardziej rozbieganego i
wysportowanego narodu. Wcześniej jednak nie zamęczali się z własnej woli, musieli
zajmować się gospodarstwem, co zostało dokładnie odwzorowane w Muzeum Ludowym.
Jeszcze nie wspomniałam, ale jest muzeum interaktywne. Poprzebierani w ludowe
stroje przewodnicy, "żywe eksponaty", chętnie udzielali odpowiedzi na
wszelkie pytania. Przy okazji gotując, karmiąc zwierzęta lub grając dawną
muzykę. Fantastyczna sprawa. Jeden z nich bardzo przypominał mi George'a R.R. Martina... sami oceńcie.
 |
Koncert we wnętrzu chaty |
 |
Jedna z przewodniczek |
 |
Norweski George R.R. Martin |
 |
Dokarmianie świń |
 |
Warchlaki czekające na jedzenie |
 |
Jeden z uprawianych ogródków na terenie muzeum |
 |
Owce lub żywe kosiarki |
Z czasem ciężkie chaty z grubo ciosanych bali
ustąpiły miejsca bardziej delikatnym budynkom. Nie zrezygnowano jednak z
pokrywania dachów trawą. Przyznam, że coraz mniej te chatki pasowały mi do
bajkowego klimatu, a coraz bardziej wpisywały się we współczesny styl
skandynawski. Za to na pewno ich mieszkańcy byli bardzo zadowoleni, bo zyskali światło.
Klasa bogatsza, jak to zwykle miała w zwyczaju, żyła w całkowicie innym
świecie, pełnym okien, ogrodów i przestrzeni. Jednak nie były to ekstrawaganckie
posiadłości, raczej eleganckie i proste rezydencje. Za to zamożni rodzice
budowali dzieciom domki dla lalek wielkości pełnowymiarowych chat, o których
pospólstwo mogło tylko pomarzyć.
Ostatnim etapem zwiedzania Muzeum Ludowego była
wizyta w starym Oslo. Autentyczne domy i sklepy zostały przeniesione tuż przed
wielką modernizacją stolicy, kiedy to powstawało mnóstwo nowoczesnych budynków
i zaczęło brakować miejsca na nowe inwestycje. Cóż, życie w mieście nie było
wówczas sielankowe. Podwórka były malutkie, domy najwyżej dwuizbowe, a rodziny
mieszkały nadal razem, dzieląc przestrzeń pomiędzy kilka lub kilkanaście osób.
Prawie nabawiłam się klaustrofobii, kiedy weszłam na strych jednego z domów, gdzie
wedle opisu mieszkała 4 osobowa rodzina. Nie mam pojęcia, jak mogli się tam
zmieścić w nocy. Nie było wystarczająco miejsca, by zwyczajnie wyciągnąć nogi.
 |
Dom w bardziej współczesnym stylu |
 |
Styl skandynawski w pełnej krasie |
 |
Dwupiętrowy dom, tym razem wyłożony dachówką. |
 |
Rezydencja wraz z ogrodem |
 |
Domek dla lalek |
 |
Stacja benzynowa w zrekonstruowanym starym Oslo |
 |
Sklep monopolowy |
 |
Ulica dawnego Oslo |
 |
Ulica dawnego Oslo |
 |
Proste schludne domki |
 |
Czteroosobowy strych |
Z natłoku wrażeń mocno zgłodniałam, więc kiedy
poczułam woń świeżego chleba, podążyłam bez wahania za zapachem. Przywiódł mnie
do kolejnego domostwa, w którym dziewczyna piekła chleb w starym stylu. Dawno
nie jadłam zwykłej kromki z takim zapałem, aż mi się uszy trzęsły. Posiliwszy
się pajdą z masłem, ruszyłam w stronę wyjścia, a zarazem w stronę budynków, we
wnętrzu których znajduje się wystawa dawnych rzeczy domowego użytku, sztuki,
rzemiosła i strojów ludowych różnych grup etnicznych Norwegii. Podziwiając
pięknie ozdobione sanie, nie mogłam przestać nucić Beatlesów... isn't it good,
norwegian wood?
Ledwo wyszłam, lunęło jak z cebra. Na pewno jakaś
norweska Baba Jaga maczała w tym palce.
Piękna okolica. Też zawsze zastanawiała mnie pasja, jaką ludzie wkładali w budowanie miejsc sakralnych. Akurat pod tym względem cały świat chyba jest podobny.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie piękne miejsca :) Wspaniała podróż i naprawdę udana relacja :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDzięki.
Usuń