niedziela, 11 października 2015

Gaustatoppen!

Przylatując na kilka dni do Norwegii i wybierając za miejsce docelowe Oslo, nie sądziłam, że jest to fantastyczna baza wypadowa do wyjazdów w góry. Początkowo chciałam pojechać na weekend do Stavanger, bo stamtąd jest już blisko do słynnej skały Preikestolen i innych znanych górskich atrakcji, ale po przeanalizowaniu trasy i obliczeniu czasu trwania podróży stwierdziłam, że zupełnie mi się to nie będzie opłacało. 8 godzin jazdy w jedną stronę pociągiem lub 7 samochodem wybiło mi ten pomysł z głowy. Postanowiłam sprawdzić, jakie atrakcje mają do zaoferowania okolice Oslo. I to był strzał w dziesiątkę. Okazało się, że tras wspinaczkowych oferujących wspaniałe widoki jest mnóstwo, a na dodatek wcale nie trzeba zmarnować pół dnia na dojazd. Po rozgrzewce, jaką zgotowałam sobie w Asker, poczułam się gotowa na zdobywanie wyższych szczytów. Mój wybór padł na najwyższą górę Telemarku, czyli Gaustatoppen.

Góra słynie z fantastycznych widoków, obejmujących całkiem rozległy odcinek Norwegii, jednak elementem szczególnym, wyróżniającym ją na tle wielu innych, jest niezwykła kolejka poprowadzona w jej wnętrzu. Wybudowano ją w latach 50. XX wieku i pozwala ona  na bezpośredni wjazd na sam szczyt, na którym znajduje się wojskowa stacja radiowa/schronisko. Wagoniki wjeżdżają do wnętrza góry, a kolejny pionowy szyb wciąga swego rodzaju windę na samą górę. Zasadę działania kolejki poznałam jedynie w teorii, ale o tym więcej za chwilę.
Gaustatoppen jest oddalone od Oslo o 180 km, przy czym jedynym możliwym środkiem transportu jest samochód. Nie da się tam dojechać ani koleją, ani autobusem (nie byłam tego świadoma, więc straciłam trochę czasu na szukanie połączeń). Na szczęście wypożyczalni samochodów w Oslo jest sporo, zatem skorzystałam z jednej z nich i wyruszyłam w drogę. Przebycie tej niezbyt długiej trasy zajęło mi prawie 3 godziny. Głównym powodem były ograniczenia prędkości (na autostradzie do 90 km/godz., poza nią do 60 km/godz.), które po pewnym czasie zaczęły mnie nieco irytować. Za to pozwalały podziwiać okolice i sielskie widoki, więc irytacja szybko mi przeszła.
Specjalny, dłuższy postój zrobiłam w Heddal, gdzie znajduje się największy ocalały kościół drewniany w Norwegii. Powstał w XIII. wieku i do dziś odprawiane są w nim msze. Trafiłam akurat na jedną z nich, więc nie dane mi było zajrzeć do środka, ale obejrzałam go sobie dokładnie z zewnątrz.
Kościół w Heddal

Kościół w Heddal

Cmentarz przy kościele w Heddal

Zdobienia na kościele

Zdobienia

Kościół w Heddal

Nie byłam do końca pewna, gdzie w okolicach Gaustatoppen będę mogła zostawić samochód i zacząć się wspinać, ale okazało się, że przy drodze Fv651 prowadzącej do Rjukan, znajduje się dość duży parking, a wprost z niego rozpoczyna się szlak. Wystarczy wpisać w Google Maps "Stavsrobekken" i choć wskazane miejsce to po prostu strumień, to obok niego znajduje się duży, przydrożny parking. W odległości 4 km od niego znajdują się kolejne miejsca postojowe, tuż przy wejściu do wspomnianej powyżej kolejki. Gaustatoppen jest bardzo popularnym wśród mieszkańców Oslo kierunkiem wycieczek, co sprawia, że znalezienie wolnego miejsca na parkingu bywa trudne. Mnie się jednak udało.
Szlak prowadzący z parkingu na szczyt to sześciokilometrowe podejście, z ruszającymi się kamieniami i przecinającymi drogę strumieniami. Samo Gaustatoppen mierzy 1883  m, więc już po wyjściu z samochodu gratulowałam sobie zabrania odpowiedniego obuwia i w miarę ciepłej kurtki. Mimo że był to samiutki początek września, śnieg leżał co jakiś czas przy szlaku, a temperatura nie przekraczała 14 stopni. Żeby się rozgrzać, narzuciłam sobie dość szybkie tempo, dzięki czemu na szczycie znalazłam się po dwóch godzinach.
W trakcie wędrówki co jakiś czas spoglądałam z niepokojem w stronę zagubionej w chmurach konstrukcji radiowej i zastanawiałam się, czy będzie mi dane zobaczyć jakikolwiek widok. Nie chciałam ryzykować, więc zrobiłam sporo zdjęć po drodze, wykorzystując chwilowe przejaśnienia. Kiedy w końcu dotarłam na platformę widokową (lub raczej płaski dach wojskowej konstrukcji) spełniły się moje najgorsze obawy. Po prostu stałam w chmurze, zimnej i wilgotnej, zasłaniającej całkowicie panoramę. Nie dałam się jednak tak po prostu zbyć. Poczekałam dłuższą chwilę, dziękując za wiatr i jednocześnie go przeklinając, bo choć rozwiewał chmury, to przy okazji powodował całkowity paraliż moich mięśni. Powoli zaczynałam zamarzać. Na szczęście trafiłam na najprawdopodobniej jedyny moment przejaśnienia i zobaczyłam niesamowity widok. Z wrażenia pewnie bym usiadła, jednak zamrożone stawy kolanowe skutecznie mi to uniemożliwiły. Widoczność nie była idealna, ale mnie wystarczyła. Plamy słońca rozświetlały różne miejsca gdzieś daleko w dole, a po chwili pojawiła się nawet tęcza (piękna klamra spinająca mój pobyt w Norwegii). Chciałam spędzić na szczycie trochę więcej czasu, jednak zrezygnowałam, kiedy okazało się, że nie jestem w stanie zjeść bułki, ze względu na skamieniałą szczękę i sztywne palce.

Próba ugrzania się w schronisku dała niewiele, nadal byłam przemarznięta aż do szpiku kości. Pomyślałam, że może szybciej (i cieplej) będzie zjechać kolejką. Naiwna! Okazało się, że kolejka do owej kolejki obliczona była na 2 godziny, ze względu na małą przepustowość wagonika, do którego mogło się zmieścić jedynie 6 osób. Poza tym czekałby mnie jeszcze czterokilometrowy spacer do samochodu, postanowiłam więc po prostu zbiec. I tak też uczyniłam. Na dole było mi już nawet całkiem ciepło. Knajpka przy parkingu, niestety, okazała się być zamknięta, bo Norwegowie właśnie zaczęli sezon zimowy. Pomyślałam, że czas wracać do domu.
W drodze na Gaustatoppen

W drodze na Gaustatoppen

W drodze na Gaustatoppen

Początek szlaku

Resztki śniegu

Początek wspinaczki

W drodze

W drodze II

W drodze III

Tęcza widziana ze szczytu Gaustatoppen

Widok ze szczytu Gaustatoppen

Widok ze szczytu Gaustatoppen II

Widok ze szczytu Gaustatoppen III

Gaustatoppen

Szczyt Gaustatoppen zanurzony w chmurze

Przerwa w zbieganiu ze szczytu na zrobienie zdjęcia

Panorama z Gaustatoppen

Panorama z Gaustatoppen

Droga powrotna do Oslo

1 komentarz:

  1. 34 yr old Community Outreach Specialist Tessa Beevers, hailing from Guelph enjoys watching movies like My Gun is Quick and Whittling. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a LS. przeskocz tutaj

    OdpowiedzUsuń