Przylatując na kilka
dni do Norwegii i wybierając za miejsce docelowe Oslo, nie sądziłam, że jest to
fantastyczna baza wypadowa do wyjazdów w góry. Początkowo chciałam pojechać na
weekend do Stavanger, bo stamtąd jest już blisko do słynnej skały Preikestolen
i innych znanych górskich atrakcji, ale po przeanalizowaniu trasy i obliczeniu
czasu trwania podróży stwierdziłam, że zupełnie mi się to nie będzie opłacało.
8 godzin jazdy w jedną stronę pociągiem lub 7 samochodem wybiło mi ten pomysł z
głowy. Postanowiłam sprawdzić, jakie atrakcje mają do zaoferowania okolice
Oslo. I to był strzał w dziesiątkę. Okazało się, że tras wspinaczkowych oferujących
wspaniałe widoki jest mnóstwo, a na dodatek wcale nie trzeba zmarnować pół dnia
na dojazd. Po rozgrzewce, jaką zgotowałam sobie w Asker, poczułam się gotowa na
zdobywanie wyższych szczytów. Mój wybór padł na najwyższą górę Telemarku, czyli
Gaustatoppen.
Góra słynie z
fantastycznych widoków, obejmujących całkiem rozległy odcinek Norwegii, jednak
elementem szczególnym, wyróżniającym ją na tle wielu innych, jest niezwykła
kolejka poprowadzona w jej wnętrzu. Wybudowano ją w latach 50. XX wieku i
pozwala ona na bezpośredni wjazd na sam
szczyt, na którym znajduje się wojskowa stacja radiowa/schronisko. Wagoniki
wjeżdżają do wnętrza góry, a kolejny pionowy szyb wciąga swego rodzaju windę na
samą górę. Zasadę działania kolejki poznałam jedynie w teorii, ale o tym więcej
za chwilę.
Gaustatoppen jest
oddalone od Oslo o 180 km, przy czym jedynym możliwym środkiem transportu jest
samochód. Nie da się tam dojechać ani koleją, ani autobusem (nie byłam tego
świadoma, więc straciłam trochę czasu na szukanie połączeń). Na szczęście wypożyczalni samochodów w Oslo jest sporo, zatem skorzystałam z jednej z nich i
wyruszyłam w drogę. Przebycie tej niezbyt długiej trasy zajęło mi prawie 3
godziny. Głównym powodem były ograniczenia prędkości (na autostradzie do 90
km/godz., poza nią do 60 km/godz.), które po pewnym czasie zaczęły mnie nieco
irytować. Za to pozwalały podziwiać okolice i sielskie widoki, więc irytacja
szybko mi przeszła.
Specjalny, dłuższy
postój zrobiłam w Heddal, gdzie znajduje się największy ocalały kościół
drewniany w Norwegii. Powstał w XIII. wieku i do dziś odprawiane są w nim msze.
Trafiłam akurat na jedną z nich, więc nie dane mi było zajrzeć do środka, ale
obejrzałam go sobie dokładnie z zewnątrz.
 |
Kościół w Heddal |
 |
Kościół w Heddal |
 |
Cmentarz przy kościele w Heddal |
 |
Zdobienia na kościele |
 |
Zdobienia |
 |
Kościół w Heddal |
Nie byłam do końca
pewna, gdzie w okolicach Gaustatoppen będę mogła zostawić samochód i zacząć się wspinać, ale okazało
się, że przy drodze Fv651 prowadzącej do Rjukan, znajduje się dość duży parking,
a wprost z niego rozpoczyna się szlak. Wystarczy wpisać w Google Maps
"Stavsrobekken" i choć wskazane miejsce to po prostu strumień, to
obok niego znajduje się duży, przydrożny parking. W odległości 4 km od niego
znajdują się kolejne miejsca postojowe, tuż przy wejściu do wspomnianej powyżej
kolejki. Gaustatoppen jest bardzo popularnym wśród mieszkańców Oslo kierunkiem
wycieczek, co sprawia, że znalezienie wolnego miejsca na parkingu bywa trudne.
Mnie się jednak udało.
Szlak prowadzący z
parkingu na szczyt to sześciokilometrowe podejście, z ruszającymi się
kamieniami i przecinającymi drogę strumieniami. Samo Gaustatoppen mierzy 1883 m, więc już po wyjściu z samochodu
gratulowałam sobie zabrania odpowiedniego obuwia i w miarę ciepłej kurtki. Mimo
że był to samiutki początek września, śnieg leżał co jakiś czas przy szlaku, a
temperatura nie przekraczała 14 stopni. Żeby się rozgrzać, narzuciłam sobie
dość szybkie tempo, dzięki czemu na szczycie znalazłam się po dwóch godzinach.
W trakcie wędrówki co
jakiś czas spoglądałam z niepokojem w stronę zagubionej w chmurach konstrukcji
radiowej i zastanawiałam się, czy będzie mi dane zobaczyć jakikolwiek widok.
Nie chciałam ryzykować, więc zrobiłam sporo zdjęć po drodze, wykorzystując
chwilowe przejaśnienia. Kiedy w końcu dotarłam na platformę widokową (lub
raczej płaski dach wojskowej konstrukcji) spełniły się moje najgorsze obawy. Po
prostu stałam w chmurze, zimnej i wilgotnej, zasłaniającej całkowicie panoramę.
Nie dałam się jednak tak po prostu zbyć. Poczekałam dłuższą chwilę, dziękując
za wiatr i jednocześnie go przeklinając, bo choć rozwiewał chmury, to przy
okazji powodował całkowity paraliż moich mięśni. Powoli zaczynałam zamarzać. Na szczęście trafiłam
na najprawdopodobniej jedyny moment przejaśnienia i zobaczyłam niesamowity
widok. Z wrażenia pewnie bym usiadła, jednak zamrożone stawy kolanowe
skutecznie mi to uniemożliwiły. Widoczność nie była idealna, ale mnie
wystarczyła. Plamy słońca rozświetlały różne miejsca gdzieś daleko w dole, a po
chwili pojawiła się nawet tęcza (piękna klamra spinająca mój pobyt w Norwegii).
Chciałam spędzić na szczycie trochę więcej czasu, jednak zrezygnowałam, kiedy
okazało się, że nie jestem w stanie zjeść bułki, ze względu na skamieniałą
szczękę i sztywne palce.
Próba ugrzania się w
schronisku dała niewiele, nadal byłam przemarznięta aż do szpiku kości.
Pomyślałam, że może szybciej (i cieplej) będzie zjechać kolejką. Naiwna!
Okazało się, że kolejka do owej kolejki obliczona była na 2 godziny, ze względu
na małą przepustowość wagonika, do którego mogło się zmieścić jedynie 6 osób.
Poza tym czekałby mnie jeszcze czterokilometrowy spacer do samochodu,
postanowiłam więc po prostu zbiec. I tak też uczyniłam. Na dole było mi już
nawet całkiem ciepło. Knajpka przy parkingu, niestety, okazała się być zamknięta, bo Norwegowie właśnie zaczęli sezon zimowy. Pomyślałam, że czas wracać do domu.
 |
W drodze na Gaustatoppen |
 |
W drodze na Gaustatoppen |
 |
W drodze na Gaustatoppen |
 |
Początek szlaku |
 |
Resztki śniegu |
 |
Początek wspinaczki |
 |
W drodze |
 |
W drodze II |
 |
W drodze III |
 |
Tęcza widziana ze szczytu Gaustatoppen |
 |
Widok ze szczytu Gaustatoppen |
 |
Widok ze szczytu Gaustatoppen II |
 |
Widok ze szczytu Gaustatoppen III |
 |
Gaustatoppen |
 |
Szczyt Gaustatoppen zanurzony w chmurze |
 |
Przerwa w zbieganiu ze szczytu na zrobienie zdjęcia |
 |
Panorama z Gaustatoppen |
 |
Panorama z Gaustatoppen |
 |
Droga powrotna do Oslo |
34 yr old Community Outreach Specialist Tessa Beevers, hailing from Guelph enjoys watching movies like My Gun is Quick and Whittling. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a LS. przeskocz tutaj
OdpowiedzUsuń