Przed Wami część druga mojego prywatnego top 10 atrakcji Bali. Spodziewajcie się niespodzianek, propozycji aktywnego spędzania czasu i mnóstwa zdjęć. To tyle słowem wstępu, zaczynamy!
6. Wodospad Nung Nung
Wydaje mi się, że najbardziej efektywnym sposobem zwiedzania
Bali jest wynajęcie kierowcy i skorzystanie z jego usług. Znalezienie chętnego
nie jest trudne, bo w zasadzie co drugi człowiek proponuje swój samochód jako
taksówkę. Radzę tylko wybrać takiego, który w miarę płynnie mówi po angielsku,
bardzo to Wam ułatwi życie. Ja przy okazji skorzystałam także z rad udzielonych
mi przez kierowcę, dzięki czemu zobaczyłam miejsca, do których sama bym nie trafiła.
Na Bali jest kilka niezwykłych wodospadów. Prawie wszystkie
są opisane na dostępnych dla turystów mapach, jednak tylko niektóre są nadal
tajemnicze i ukryte. Dzięki mojemu kierowcy udało mi się trafić właśnie w takie
miejsce, z dala od tłumu ludzi, ukryte głęboko w dżungli. Dostęp do wodospadu
Nung Nung, bo o nim jest mowa, nie jest łatwy. Trzeba pokonać mnóstwo stromych
schodów, by zejść na samo dno głębokiego kanionu. Wodospad znajduje się w
wysokim kotle z wąskim wejściem, dlatego sprawia wrażenie całkowicie odciętego
od świata. Ściany kanionu porośnięte są gęstą roślinnością, a jego wnętrze
wypełniają mikrokropelki i huk spadającej wody. W powstałym u stóp wodospadu
jeziorze można śmiało pływać, choć zbliżenie się do kipieli nie jest rozsądnym
pomysłem - spadająca woda ma ogromną siłę. Nung Nung jest wprost cudowny,
zresztą oceńcie go sami.
 |
Wodospad Nung Nung |
 |
Wejście do kotła wodospadu |
 |
Wodospad w skali |
7. Snorkeling
Ach! Ta woda! Ciepła,
przejrzysta, błękitna! Można w niej spędzić długie godziny. Atrakcji z nią
związanych jest na Bali mnóstwo. Oprócz zwykłego pływania, można nurkować z
rurką lub butlą, łowić ryby, surfować, windsurfingować, pływać kajakiem,
łodzią, na desce... mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Nad ocean trafiłam w
miejscowości Nusa Dua, więc zdecydowałam się na snorkeling, ze względu na znajdującą
się w pobliżu rafę koralową. W hotelu zamówiłam sprzęt, łódź, przewodnika i
popłynęłam. W pół godziny byłam na miejscu. Według internetowych specjalistów w
tym temacie, wybrane przeze mnie miejsce jest ok, ale oczywiście są lepsze,
ładniejsze, bardziej kolorowe. Jednak jak na mój pierwszy raz, było
autentycznie niesamowicie. Dno znajdowało się na głębokości 7 metrów, a z niego
wystawały rozbudowane koralowe góry. Zwabione przynętą
ryby przypłynęły w dużej liczbie, dzięki czemu mogłam wśród nich popływać i
pooglądać je z bliska. Widziałam płaszczkę, meduzy, jakieś żyjątka, których
nazw jestem całkowicie nieświadoma, wiele rybek pasiastych, kolorowych, płaskich,
z długimi jak welony płetwami... i oczywiście mnóstwo koralowców. Także byłam
zachwycona.
Wiem, że dobrym pomysłem byłoby nurkowanie z butlą w pobliżu
wraku statku USS Liberty, jednak nie zdecydowałam się na to ze względu na brak
umiejętności oraz umiejscowienie wraku (wschodnie wybrzeże wyspy). W zasadzie z
tych samych przyczyn podarowałam sobie także windsurfing (zachód i północ
wyspy). Po prostu za dużo czasu musiałabym poświęcić na dojazdy i szkolenie.
 |
W drodze na rafę |
 |
Wędkarze |
 |
Snorkeling |
8. Małpi Las w Ubud
Ubawiłam się w Małpim Lesie za wszystkie czasy. Ogrodzony,
duży fragment puszczy nie sprawiał być może na pierwszy rzut oka dobrego
wrażenia. Sądziłam, że to po prostu jedna z tych mocno reklamowanych pułapek na
turystów. Całe szczęście, okazało się, że jednak nie. Spacer w puszczy wśród na
wpół oswojonych małp był autentycznie zabawny. Małpy szalały, wygłupiały się,
bawiły i iskały. Wskakiwały na ludzi (oczywiście trzeba było wyrazić na to
zgodę), starały się zabrać okulary, łańcuszki i co tylko się da. Chwilami
robiły się agresywne i wdawały się w krótkie bójki. Czułam się jak w programie
przyrodniczym, brakowało jedynie głosu Krystyny Czubówny komentującego z offu
wszystkie wydarzenia.
W głębi puszczy znajdowały się również stare świątynie,
zamieszkiwane przez małpy i porośnięte zaborczą roślinnością. W głębokim
kanionie płynęła rzeka, nad którą można było przejść wąskim kamiennym mostem.
Wszystko było całkowicie odmienne od tego, do czego przywykły moje oczy. Nie
rozpoznawałam ani roślinności, ani zwierząt, ani owadów, nawet architektura
była mi obca. Ciekawy stan, doświadczyłam go w aż takim stopniu po raz pierwszy.
 |
Małpi las i jego mieszkańcy |
 |
Małpi las i jego mieszkańcy |
 |
Uwaga na biżuterię! |
 |
Małpka |
 |
Pora karmienia |
 |
Nadal pora karmienia |
 |
Małpie dylematy |
 |
Małpie figle |
 |
Iskanie |
 |
Monkey Forest w całej okazałości |
 |
Kładka nad rzeką |
 |
Drzewo życia |
 |
To wszystko są korzenie jednego drzewa |
 |
Małpa szykująca się do kąpieli w rzece |
9. Pokaz tańców ludowych
Skoro była przed chwilą mowa o całkowitej odmienności Bali,
to opiszę teraz trochę tamtejszą muzykę. Jest ona mocno kakofoniczna, grana na
kilku cymbałach na raz. Przez pierwszych kilka odsłuchań wydaje się być całkiem
znośna. Jednak im dłużej się z nią przebywa, tym bardziej drażni uszy. Do tego
rodzaju muzyki wykonywane są, bardzo na Bali popularne, tańce ludowe. Tancerki
lub tancerze ubrani są w bogato zdobione stroje, pełne złotych wstawek i kolorowych
tkanin. Taniec polega przede wszystkim na ruchach rąk, stóp i oczu (sic!).
Wygląda to dość niesamowicie. Można takie przedstawienia obejrzeć w niektórych
hotelach oraz świątyniach i jest to bardzo popularna forma wieczornej rozrywki.
 |
Tancerki w Ubud |
 |
Tancerki w Ubud |
 |
Tancerki w Ubud |
 |
Tancerki w Nusa Dua |
 |
Tancerki w Nusa Dua |
10. Plantacja kawy Luwak
Na Bali uprawiana jest kawa Luwak, czyli Kopi Luwak. Powstaje
ona w dość interesujący sposób: owoce kawowca są zjadane przez cywety, które
wybierają najlepsze i najdojrzalsze okazy. Te urocze zwierzątka następnie
wydalają nieprzetrawione nasionka, które tracą w procesie trawiennym gorzki
smak i zyskują łagodny aromat. W ten właśnie sposób powstaje najdroższa kawa
świata. Ponoć jej smak jest niezwykły, ale że kawy nie pijam w ogóle, więc
miałabym problem z jej docenieniem. Za to sama plantacja bardzo mi się
podobała. Nasiona kawowca wyglądają w zasadzie jak czerwone jagody, a ich smak
jest dość kwaskowaty. Trzymane na pokaz cywety sprawiały sympatyczne wrażenie,
choć zdawały się być mocno znużone okazywanym im zainteresowaniem. Mogłam także
podegustować balijskich herbat i kaw, co w trzydziestostopniowym upale
stanowiło spore wyzwanie. Jednak było warto!
W następnym wpisie zajmę się bardziej balijskimi zwierzakami,
więc spodziewajcie się pytonów, pająków, żółwi, tukanów i innych gekonów.
 |
Plantacja Kopi Luwak |
 |
Owoce kawowca |
 |
Cyweta |
 |
Cyweta |
 |
Kawa i herbata z Bali |
 |
Kawa i herbata z Bali |
Chciałabym spróbować kiedyś snorkelingu w jakimś egzotycznym miejscu, Bali wydaje się wręcz idealne :D
OdpowiedzUsuńJest cudowne! A jeśli jeszcze umiesz nurkować, to będziesz w siódmym niebie ;)
UsuńOd dłuższego czasu myślimy o Bali - Twoja relacja nas przekonuje, że myślenie trzeba wprowadzić w czyn :). Zwłaszcza te świetne spoty do snorklingu - oboje z mężem nurkujemy, a Bali wydaje się być idealną miejscówką do tego! No i oczywiście plantacje kawy... Marzenie! :) Pozdrowienia od podróżującej rodziny: www.ourlittleadventures.pl :)
OdpowiedzUsuńsuper blog!! na pewno skorzystam z kilku atrakcji ktore wymienilas :)
OdpowiedzUsuńNiezapomniana przygoda! Na pewno wodnych atrakcji nie brakuje, ja bym chętnie wsiadł na motorówkę i pozwiedzał nadbrzeże. A mam taką możliwość bo posiadam uprawnienia, jeśli jesteście ciekawi w jaki sposób można je zdobyć to odsyłam na https://otss.pl/szkolenia/patenty-motorowodne/sternik-motorowodny/ . Kurs obejmuje zajęcia teoretyczne jak i praktyczne.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuń