sobota, 9 stycznia 2016

Odkrywanie Dolnego Śląska VIII - Borowa, Oleśnica, Syców, Pisarzowice

Poprzedni rok zakończyłam wyprawą po Dolnym Śląsku, zatem całkiem na miejscu będzie rozpoczęcie w podobny sposób 2016 roku. Tym razem zmienię kierunek podróżowania i pokażę Wam trochę "dzikiego wschodu". Jest to bardzo często pokonywana przeze mnie trasa, ale do tej pory nie miałam natchnienia, by ją opisać. Możliwe, że zbyt mi się przez te wszystkie lata opatrzyła. Jednak po bardziej szczegółowym przyjrzeniu się znajdującym się tam pałacom i ruinom, doszłam do wniosku, że to pełna niespodzianek okolica.


Trasa wiedzie przez starą drogę nr 8. Po przerzuceniu większości ruchu na nową S8, jazda nią jest prawdziwą przyjemnością. Drogę pokonuje się płynnie, bez korków i tirów, za to z ładnymi widokami. Każda pora roku ozdabia lasy i pola w piękne kolory. Dlatego zdjęcia dzisiaj zamieszczone pochodzą z różnych okresów, żeby choć trochę oddać klimat tej trasy.

Mapa trasy, za Google Maps.
Pierwszym przystankiem mojej wycieczki była miejscowość Borowa. Do niedawna, tuż przy głównej drodze, stała tam restauracja stylizowana na drewniany, góralski zajazd Pod Lutym Turem. Kilkanaście dni temu spłonęła, więc z ciekawych miejsc pozostał tam jedynie (aż) pałac. Jest pięknie odnowiony, otoczony rozległym parkiem i usytuowany nad niewielką rzeką Topór. Powstał w XVIII wieku, a w XIX zyskał współczesną formę. Wiąże się z nim ciekawa wojenna historia. To właśnie do jego sal sprowadzono podczas II WŚ setki skrzyń ze skarbami wywiezionymi z Muzeum Śląskiego i odebranych osobom prywatnym. Część zbiorów wywieziono przed wkroczeniem wojsk rosyjskich, jednak reszta została rozkradziona przez Rosjan. Dzieło zniszczenia zakończyli napływający na Ziemie Odzyskane Polacy.

Pałac został po wojnie przeznaczony na PGR, a następnie na szkołę, więc udało mu się przetrwać do dziś. Od dziesięciu lat znajduje się w prywatnych rękach, został gruntownie wyremontowany i przeznaczony pod hotel, restaurację i centrum konferencyjne. Ostatnio właściciel zamknął jednak teren, więc pałac można podziwiać jedynie zza płotu. Mam nadzieję, że szybko się to zmieni, bo pałac jest naprawdę ładny.

Pałac Borowa

Pałac Borowa
Kolejnym miejscem postojowym uczyniłam Oleśnicę. Miasto o wspaniałej historii, z ładnie odnowionym rynkiem, czternastowiecznymi murami obronnymi i jeszcze starszym zamkiem. Omijałam ją do tej pory szerokim łukiem obwodnicy, a szkoda, bo ma sporo do zaoferowania. Oczywiście, szpecące ślady PRL-owskiego boomu budowlanego są mocno widoczne w tkance miasta, ale nie jest to przecież nadzwyczaj szokujące. Wystarczy momentami przymknąć powieki i po kłopocie.

Olbrzymi zamek obronny w Oleśnicy robi wrażenie. Z bliska widać lata zaniedbań i niedokończonych remontów, jednak nadal jest użytkowany i nie popada w ruinę. Jest otoczony fosą, posiada barbakan, a wnętrze dziedzińca zdobią krużganki. Początkowo był to gród obronny, następnie rodowa rezydencja, by po II WŚ stać się więzieniem, oddziałem radzieckiego Czerwonego Krzyża, technikum budowlanym, siedzibą OHP, ZHP, a nawet hotelem. Teraz znajduje się tam Centrum Kształcenia i Wychowania (czytaj: miejsce zsyłki trudnej młodzieży). Cóż, zamek mógł skończyć o wiele gorzej. Będąc w jego okolicy, warto zajrzeć też do niewielkiego muzeum w murach przy Bramie Wrocławskiej. Pracujący tam pan uraczy Was mnóstwem historyjek i anegdot, wskaże ciekawe miejsca w mieście i zarazi swoją pozytywną energią.

Oleśnicki rynek

Ratusz w Oleśnicy

Brama wjazdowa do zamku w Oleśnicy

Herb rodowy 

Baszta zamku

Oleśnicki zamek w całej okazałości

Przyzamkowy kościół

Brama Wrocławska
Naładowana właśnie taką energią ruszyłam dalej, do Sycowa. Historia obeszła się z tym miastem dużo gorzej niż z Oleśnicą. Powstały w Sycowie w XIV wieku gród obronny spłonął, ten sam los spotkał jego następców. Dopiero na początku XIX wieku, Gustaw Biron wybudował olbrzymią rezydencję miejską, jednak i z nią los obszedł się po macoszemu. Piękny pałac, w środku którego znajdowały się kolekcje porcelany, zegarów i dywanów, został wybrany na siedzibę sztabu wojsk niemieckich. Po nadejściu Rosjan został rozgrabiony i zdemolowany, a znajdujący się obok niego kościół ewangelicki został zamieniony na spichlerz. Okradanie pałacu trwało przez kilka miesięcy, wkrótce do tego procederu dołączyli także Polacy, szukający ukrytych ponoć w sekretnych tunelach skarbów. Całkowitemu zniszczeniu budynek uległ dopiero w 1945 roku, kiedy to podczas świętowania zakończenia wojny, żołnierze wrzucili do wnętrza odbezpieczony granat. Pożar trwał kilka tygodni, a po monumentalnej rezydencji pozostały jedynie mury, które zresztą i tak rozebrano w latach 50. Mimo wszystko warto przejść się po rozległym parku, obejrzeć znajdujące się w nim ocalałe rzeźby, zajrzeć na rynek, do kościoła Piotra i Pawła, czy obejrzeć gotycką basztę.

Zamek w Sycowie od strony rynku, źródło: fotopolska.eu

Po lewej miejsce po zamku, w tle kościół ewangelicki

Zamek od strony parku, widokówka.

Puchar, jedna z nielicznych ocalałych rzeźb.

Rzeźba w parku sycowskim

Rzeźba w parku sycowskim

Pomnik, pory roku

Pomnik, pory roku

Pomnik, pory roku

Pomnik, pory roku

Baszta

Kościół Piotra i Pawła

Fragment sycowskiego rynku

Pomnik w sycowskim parku

Olbrzymi buk purpurowy

Odnowiony park w Sycowie

Staw w parku

Mauzoleum
Przepełniona smutkiem po tym, co być mogło, dotarłam do ruin kościoła ewangelickiego w Pisarzowicach. W zasadzie to już nie Dolny Śląsk a Wielkopolska, ale od granicy województw dzieli tę miejscowość zaledwie kilka kilometrów. Ruiny widać już z drogi, mimo że znajdują się w lekkim oddaleniu od samej wioski. Kościół wybudowano w 1902 roku, między innymi z czerwonego piaskowca i kolorowych kamieni polnych. Bardzo dużo uwagi poświęcono wystrojowi, bogatym zdobieniom, itd. Po przejściu wojsk rosyjskich budynek został splądrowany, ocalały jedynie organy, wywiezione do kościoła w Mikorzynie.



Ruiny kościoła w Pisarzowicach są bardzo malownicze, nie powinno zatem dziwić, że często bywają wykorzystywane do sesji fotograficznych i do teledysków (tak tak, nawet Behemot się skusił). Przy odpowiednim oświetleniu ruiny wyglądają wręcz jak nie z tego świata. W tym właśnie miejscu zakończyłam moją wyprawę, choć w drodze powrotnej znalazłoby się kilka dodatkowych zabytków wartych obejrzenia. Ale o tym może następnym razem.

Ruiny kościoła w Pisarzowicach

Ruiny kościoła w Pisarzowicach

Ruiny kościoła w Pisarzowicach

Ruiny kościoła w Pisarzowicach

4 komentarze:

  1. Aż dziwne, że nigdy nie dotarliśmy do Borowy... Pisarzowice są rzeczywiście niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic straconego :) Zwłaszcza, że ostatnio pogoda nas rozpieszcza. Może uda Wam się wejść do środka, ponoć już niedługo ma się tam pojawić nowy najemca.

      Usuń
    2. Może poczekamy do wiosny, pewnie będzie tam wtedy pięknie :)

      Usuń
    3. Z wiosną jest ta drobna niedogodność, że liście zaczynają przesłaniać widok ;) Ale można sobie z tym poradzić, o ile teren będzie otwarty.

      Usuń