Stęskniłam się już bardzo za wyjazdami, dlatego
korzystając z pierwszej nadarzającej się okazji postanowiłam wyruszyć w Polskę.
Tym razem wywiało mnie na wschód, w okolice Kazimierza Dolnego. I choć droga
momentami mocno się dłużyła, to wróciłam zadowolona i usatysfakcjonowana.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie włączyła do planu wycieczki wszelkich
możliwych zamków, ruin i pałaców. Sporo się działo, dlatego postanowiłam
podzielić zebrany materiał na części. Dzisiaj będziecie mogli poczytać o
polskich dworkach i pałacach znajdujących się na terenie województwa
lubelskiego.
Pierwsze, co od razu przychodzi mi na myśl w związku
z tym tematem, to porównanie pałaców dolnośląskich z lubelskimi. Tych
pierwszych naoglądałam się sporo, z tymi drugimi miałam do czynienia po raz pierwszy.
W oczy od razu rzuciła mi się zupełnie inna architektura: typowo polskie dworki
szlacheckie budowane były z o wiele mniejszym rozmachem niż niemieckie, jednak
nie brak im wdzięku i elegancji. Przetrwały wojenną zawieruchę oraz PRL w
zdecydowanie lepszym stanie niż ich zachodni kuzyni, dlatego wycieczka ich
śladem nie wiązała się dla mnie z bólem zębów spowodowanym widokiem
zapadających się dachów i rozsypujących się murów. To była bardzo miła odmiana,
wierzcie mi.
Druga rzecz, która przykuła moją uwagę, to współczesne przeznaczenie tych
wiekowych budynków. Większość z nich to dziś biblioteki, szkoły, siedziby
instytucji samorządowych, hotele lub muzea. Najwyraźniej ta tendencja dotyczy
większości zachowanych zabudowań pałacowych w Polsce. Taki właśnie los spotkał
dworek biskupi w Piotrawinie - został on przekształcony w hotel, w dodatku
bardzo dobry. Jego pierwsza wersja powstała w XV wieku, współczesna pochodzi z
XIX wieku. Jest położony tuż nad Wisłą, dzięki czemu widok z okien i tarasu
jest fantastyczny. Tuż obok pałacyku stoi kościół, którym związana jest ciekawa
historia (uwaga!) wskrzeszenia rycerza Piotra. Tak, wskrzeszenia. Zainteresowałam
Was? To słuchajcie dalej.
 |
Pałac w Piotrawinie |
Otóż rycerz Piotr, właściciel całego ówczesnego
majątku w Piotrawinie przed śmiercią postanowił oddać go w ręce Kościoła.
Przynajmniej tak twierdził biskup. Rodzina zmarłego wniosła sprawę do sądu i
przed króla, świadkowie zeznali na ich korzyść. I w tym momencie stał się cud.
Biskup wykopał z grobu Piotra i w imię Boga rozkazał mu ożyć i zeznać, że faktycznie
przekazał swoją własność Kościołowi. Tak też Piotr uczynił. Po czym ponownie
wrócił do grobu, stając się ewenementem na skalę światową.
 |
Widok na Wisłę z pałacu w Piotrawinie |
W pobliżu Piotrawina znajduje się także skarpa, pozostałość po wyrobisku kruszywa, z której rozciąga się cudowny widok na Wisłę i nie tylko.
 |
Widok ze skarpy wyrobiska |
Kolejny odwiedzony przeze mnie pałac znajduje się w
Józefowie. Obecnie jest on siedzibą urzędu gminy. Natomiast pierwotnie był
siedzibą Andrzeja Potockiego, który wybudował go w XVIII wieku. Działania
wojenne mocno go zniszczyły, na całe szczęście został wyremontowany w latach
60. i oddany do użytku publicznego.
 |
Pałac w Józefowie od frontu |
 |
Pałac w Józefowie od tyłu |
Kilkanaście kilometrów od niego znajduje się pałac
Kleniewskich w Kluczkowicach. Został wzniesiony na przełomie lat dwudziestych i
trzydziestych XIX wieku. Budynek jest mocno związany z rodziną Kleniewskich,
która urządzała w nim tajne nauczania folwarczne i kształcenie zawodowe
okolicznych chłopów. W zasadzie w czasach współczesnych jest on wykorzystywany
w podobny sposób - znajduje się w nim Zespół Szkół Zawodowych.
 |
Pałac w Kluczkowicach |
 |
Pałac w Kluczkowicach |
Jednym z ładniejszych miejsc, jakie odwiedziłam
podczas wyjazdu jest pałac Lubomirskich w Niezdowie. To cudownie usytuowany
budynek, w środku rozległego parku. Początkowo należał właśnie do tego rodu,
później wykupiła go rodzina Kleniewskich, o których pisałam już przy okazji
Kluczkowic. Dziś ta letnia rezydencja magnacka z końca XVIII wieku znajduje się
w prywatnych rękach i nie jest dostępna na osób postronnych.
 |
Pałac Lubomirskich w Niezdowie |
Na sam koniec zostawiłam Nałęczów i pałac
Małachowskich. Miasto jest uzdrowiskiem leczącym schorzenia kardiologiczne. Ponoć
samo przebywanie w nim obniża ciśnienie krwi. W samym centrum znajduje się park
z pałacem i budynkami uzdrowiskowymi. Sam pałac zatrzymał się w czasie i
pozostał w głębokim PRL-u, ale z zewnątrz wygląda bardzo dobrze. Niewątpliwie
uroku dodaje mu otoczenie: mnóstwo
kwiatów i pięknie zadbany park.
 |
Pałac Małachowskich w Nałęczowie |
 |
Teren uzdrowiska |
Rzeczywiście różnica w wyglądzie jest duża- te wschodnie są o wiele skromniejsze i prostsze, bez ozdób. Cieszę się, że przetrwały zawieruchy wojenne i powojenne w dobrym stanie. Faktycznie to co się widzi na Dolnym Śląsku, te ruiny i zaniedbania powodują żal w sercu.
OdpowiedzUsuńNajwiększe wrażenie zrobił na mnie pałac Lubomirskich w Niezdowie, choć Pałac Małachowskich w Nałęczowie dzięki kolorowym kwiatom i ławeczkom tez wygląda zachęcająco.