Wreszcie zrobiło się ciepło, dlatego nadszedł wyśmienity (nomen omen) czas na post o najlepszych lodziarniach we Wrocławiu. Od razu wspomnę, że to będzie bardzo subiektywne zestawienie, pasujące do moich kubków smakowych, z którymi można się zgodzić lub nie. Liczę również na Wasze komentarze i sugestie, bo sama chętnie wybiorę się na wyprawę odkrywczą w poszukiwaniu niezwykłych smaków.
Ostatnio pootwierało się we Wrocławiu bardzo dużo lodziarni w stylu mniej lub bardziej "eko" lub tradycyjnym. Reklamują się dawnymi przepisami lub brakiem chemii. Próbowałam wielu wyrobów z takich przybytków i z większości z nich byłam całkiem zadowolona. Kiedy jednak zaczęłam tworzyć dzisiejszą listę, okazało się, że nadal moimi ulubionymi lodziarniami są te, które powstały lata temu. I tak na pierwszym miejscu uplasowała się najstarsza (pierwsza, która powstała po wojnie) lodziarnia we Wrocławiu.
Roma, ul. Rydygiera 5
Siła tego miejsca tkwi nie tylko w historii, ale przede wszystkim w osobie właściciela. Uroczy starszy pan sam wymyśla receptury swoich lodów, stale je udoskonala i nie poprzestaje na sprawdzonych smakach. To tutaj dane mi było po raz pierwszy spróbować piwnych lodów (sic!) oraz takich o smaku czarnego sezamu czy dyni. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się wyjść stamtąd z pustymi rękami.
Polish Lody, pl. Bema 3 i pl. Kościuszki 17
Pierwszy, wyznaczający trendy lokal nowego typu we Wrocławiu. I choć powstały już niewybredne żarty o kolejkach, w których trzeba stać po tamtejsze lody, to i tak lodziarnia uplasowała się u mnie na drugim miejscu. Powód? Przede wszystkim to, że codziennie można liczyć na różne nowe smaki, które nie powielają się w żadnym z dwóch lokali Polish Lodów. Do dyspozycji jest zazwyczaj 5 smaków, w tym stałe śmietanka, truskawka i czekolada.
Marcello, ul. Więzienna 7
Tamtejsze lody mają wręcz aksamitną konsystencję. Lubię tam przychodzić, siąść w ogródku przed budynkiem i liżąc lody podglądać przechodniów (hmmm... zabrzmiało to lekko niepokojąco....). Smaki bywają różne i są wspaniale intensywne. Lubię zwłaszcza te o smaku płatków róży. Jest rozbrajający.
Tralalala, ul. Więzienna 21
Moje ulubione miejsce z największą liczbą dostępnych smaków. Kiedy nie mam pomysłu na coś konkretnego, idę do Tralalali. Jeśli kiedyś wyjdę stamtąd bez lodów, możecie śmiało wzywać pogotowie, bo to by oznaczało, że coś ze mną nie tak. W najlepszym przypadku mogłam zwariować. Polecam z całego serca "Bacio" - lody o smaku orzechów laskowych z mnóstwem całych orzechów w środku. Są lepsze od czekolady z okienkiem!
Lizing, ul. Świdnicka 30
Nie bywam tam zbyt często, ale kiedy już idę Świdnicką, to wstąpię i do Lizingu. Lody są naturalne i smaczne, choć głównym epitetem, jakim mogłabym je określić jest słowo "poprawne". Dobre, smakowite, ale bez efektu "wow".
Kulka, ul. Św. Antoniego 2
Sytuacja podobna jak w przypadku Lizingu. Wszystko ok, jest smacznie, naturalnie, a jednak czegoś brakuje. Jakiegoś małego składnika, który sprawiłby, że to miejsce byłoby wyjątkowe. Mimo to lubię tam zaglądać, bo sprzedawane są tam oryginalne smaki, a sama lokalizacja jest mi często bardzo po drodze.
Polecacie jakieś inne miejsca?
Przy okazji przypominam najlepsze lodziarnie w Krakowie. Może się wybieracie na długi weekend do stolicy Małopolski. Jeśli tak, to poczytajcie.
Przy okazji przypominam najlepsze lodziarnie w Krakowie. Może się wybieracie na długi weekend do stolicy Małopolski. Jeśli tak, to poczytajcie.
Dawno tam nie byłam i na bank wiele się zmieniło, ale mam wiele sentymentu do lodziarni przy Komandorskiej :)
OdpowiedzUsuńMarta
Racja! Też tam dawno nie byłam, a to w sumie była kiedyś najlepsza lodziarnia w mieście. Trzeba by się przekonać, co pozostało z dawnej świetności ;)
UsuńOoo! Komandorska :) ciekawe, ciekawe jak tam teraz jest :) jeszcze na curie-sklodowskiej otworzyly sie lody, a jakże - naturalne :) sa smakowe, ale bez efektu wow :)
OdpowiedzUsuńSporo się teraz pootwierało, aż nie nadążam z testowaniem wszystkich ;)
Usuń