czwartek, 2 czerwca 2016

Gdzie na piwo we Wrocławiu? Część druga

Jakiś czas temu pisałam o moich ulubionych pubach z piwami rzemieślniczymi. Mogliście o tym przeczytać tutaj. Od tego czasu minął prawie rok (jejku, jak ten czas leci). W międzyczasie powstało we Wrocławiu kilka nowych lokali, które mocno przypadły mi do gustu. Postanowiłam zatem uzupełnić listę o nowe pozycje. 


Targowa, Piaskowa 17
W ostatnim czasie jest to moje ulubione miejsce we Wrocławiu. Często tam przychodzę, zwłaszcza że moja trasa biegnie wzdłuż odnowionego nabrzeża Odry. Bardzo przyjemnie się tamtędy spaceruje, a na sam koniec czeka nagroda w postaci Targowej i jej piwa. Ten lokal mieści się w piwnicach Hali Targowej, stąd nazwa. Ceglane ściany i łukowe sklepienia nie są jednak przytłaczające. Dodatkowo w lecie na zewnątrz stworzony jest ogródek piwny. Co warto podkreślić: jest on duży i przestronny, nie trzeba się cisnąć. Po rzemieślnicze piwa trzeba co prawda schodzić do głównego baru na dole, ale nie jest to duży kłopot. Jest to jedno z nielicznych miejsc, gdzie można wypić prawdziwego lambic'a (uwielbiam!). W Targowej serwują także jedzenie, typowo polskie i oczywiście zagryzki do piwa (paluchy aż palce lizać!).


Złoty Pies, Wita Stwosza 1-2

Nowe miejsce na piwnej mapie Wrocławia. W samym Rynku, z ładnym wystrojem i swoim własnym piwem, co jest dużym plusem, bo minibrowary we Wrocławiu nie są jeszcze tak często spotykane. Browar Pod Złotym Psem ma w ofercie w sumie cztery piwa własnego wyrobu. Wszystkie bardzo zacne, choć nie za bardzo potrafię docenić urok ciemnego, bo nie przepadam za tym rodzajem, w jakimkolwiek wydaniu by nie był. Ot, takie skrzywienie smakowe. Lokal jest podzielony na dwie części. W piwnicy jest nieco bardziej klimatycznie i nastrojowo, na górze zaś znaleźć można kadzie ze złotym trunkiem i o wiele więcej przestrzeni. Jedzenie też mają dobre, choć piszę tu jedynie o zakąskach, bo tylko one trafiły do mojego żołądka.


Deska serów ze Złotego psa 
4hops, Ofiar Oświęcimskich 46

Dużo różnych piw rzemieślniczych czeka sobie spokojnie na wszystkich piwoszów w 4 hops. I choć za pierwszym razem, kiedy tam się pojawiłam, jakoś nie byłam zachwycona, to jednak dałam temu lokalowi kolejną szansę i to była dobra decyzja. Okazało się, że pozornie zbyt duża, mało przytulna przestrzeń nie jest wcale taka zła. Natomiast piwa stale się zmieniają i zawsze można liczyć na jakąś smakowitą niespodziankę. Można tu trafić na prawdziwe perełki. Serwowane jest również jedzenie, ale tylko w formie zagryzek i całkiem smacznych kanapek. Powinny wystarczyć na zaspokojenie głodu.

Spiż, Ratusz 2

Na ostatniej liście zabrakło tego najbardziej legendarnego browaru we Wrocławiu. Chyba każdy, kto choć raz był w tym mieście, trafił do Spiżu. Przez długi czas tam nie zaglądałam, jednak kiedy ostatnio zrobiło się ciepło, zatęskniłam za znajomym ogródkiem piwnym w centrum Rynku. Miło było posiedzieć w tym sprawdzonym miejscu i napić się swojskiego złotego trunku. Pajda chleba ze smalcem dołączona do zamówienia jest zawsze miłym gestem, choć nie zawsze miewam ochotę na jej skonsumowanie.

Będę Was informować o kolejnych piwnych odkryciach, o ile na jakieś natrafię. Jeśli macie jakieś własne sugestie, to piszcie w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz