Jakiś czas temu pisałam o moich ulubionych pubach z piwami rzemieślniczymi. Mogliście o tym przeczytać tutaj. Od tego czasu minął prawie rok (jejku, jak ten czas leci). W międzyczasie powstało we Wrocławiu kilka nowych lokali, które mocno przypadły mi do gustu. Postanowiłam zatem uzupełnić listę o nowe pozycje.
Targowa, Piaskowa 17
W ostatnim czasie jest to moje ulubione miejsce we Wrocławiu. Często tam przychodzę, zwłaszcza że moja trasa biegnie wzdłuż odnowionego nabrzeża Odry. Bardzo przyjemnie się tamtędy spaceruje, a na sam koniec czeka nagroda w postaci Targowej i jej piwa. Ten lokal mieści się w piwnicach Hali Targowej, stąd nazwa. Ceglane ściany i łukowe sklepienia nie są jednak przytłaczające. Dodatkowo w lecie na zewnątrz stworzony jest ogródek piwny. Co warto podkreślić: jest on duży i przestronny, nie trzeba się cisnąć. Po rzemieślnicze piwa trzeba co prawda schodzić do głównego baru na dole, ale nie jest to duży kłopot. Jest to jedno z nielicznych miejsc, gdzie można wypić prawdziwego lambic'a (uwielbiam!). W Targowej serwują także jedzenie, typowo polskie i oczywiście zagryzki do piwa (paluchy aż palce lizać!).
Złoty Pies, Wita Stwosza 1-2
Nowe miejsce na piwnej mapie Wrocławia. W samym Rynku, z ładnym wystrojem i
swoim własnym piwem, co jest dużym plusem, bo minibrowary we Wrocławiu nie są
jeszcze tak często spotykane. Browar Pod Złotym Psem ma w ofercie w sumie
cztery piwa własnego wyrobu. Wszystkie bardzo zacne, choć nie za bardzo
potrafię docenić urok ciemnego, bo nie przepadam za tym rodzajem, w
jakimkolwiek wydaniu by nie był. Ot, takie skrzywienie smakowe. Lokal jest
podzielony na dwie części. W piwnicy jest nieco bardziej klimatycznie i
nastrojowo, na górze zaś znaleźć można kadzie ze złotym trunkiem i o wiele
więcej przestrzeni. Jedzenie też mają dobre, choć piszę tu jedynie o zakąskach,
bo tylko one trafiły do mojego żołądka.
Deska serów ze Złotego psa |
4hops, Ofiar Oświęcimskich 46
Dużo różnych piw rzemieślniczych czeka sobie spokojnie na wszystkich
piwoszów w 4 hops. I choć za pierwszym razem, kiedy tam się pojawiłam, jakoś
nie byłam zachwycona, to jednak dałam temu lokalowi kolejną szansę i to była
dobra decyzja. Okazało się, że pozornie zbyt duża, mało przytulna przestrzeń
nie jest wcale taka zła. Natomiast piwa stale się zmieniają i zawsze można
liczyć na jakąś smakowitą niespodziankę. Można tu trafić na prawdziwe perełki. Serwowane
jest również jedzenie, ale tylko w formie zagryzek i całkiem smacznych kanapek.
Powinny wystarczyć na zaspokojenie głodu.
Spiż, Ratusz 2
Na ostatniej liście zabrakło tego najbardziej legendarnego browaru we
Wrocławiu. Chyba każdy, kto choć raz był w tym mieście, trafił do Spiżu. Przez
długi czas tam nie zaglądałam, jednak kiedy ostatnio zrobiło się ciepło,
zatęskniłam za znajomym ogródkiem piwnym w centrum Rynku. Miło było posiedzieć
w tym sprawdzonym miejscu i napić się swojskiego złotego trunku. Pajda chleba
ze smalcem dołączona do zamówienia jest zawsze miłym gestem, choć nie zawsze
miewam ochotę na jej skonsumowanie.
Będę Was informować o kolejnych
piwnych odkryciach, o ile na jakieś natrafię. Jeśli macie jakieś własne sugestie, to piszcie w komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz