poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Przypadkowe podróże z sentymentalnym wydźwiękiem: Torzeniec

Przypadek rządzi światem, to pewne. Czasami zrządzenie losu sprawia, że dzieją się rzeczy, których w życiu sami byśmy nawet nie wymyślili. Rzeczy tak zadziwiające, że jeśli zaczniemy się im przyglądać, dojdziemy do wniosku, że ta przypadkowość musi być mimo wszystko przemyślana. Jak inaczej wytłumaczyć moją niedawną wycieczkę? Ale może zacznę od początku. Wszystko zaczęło się niewinnie, od obejrzenia filmu dokumentalnego na YouTube.

Film opowiadał historię pewnego majątku i rodziny, która w nim mieszkała przed wojną. Stoi tam dworek, który został wybudowany na początku XX wieku, na miejscu starszej budowli. Majątek znajduje się w miejscowości Torzeniec w Wielkopolsce. Był prowadzony przez Skowrońskich: obrotnych, pracowitych i wykształconych ludzi, którzy wprowadzali na swoje ziemie nowatorskie metody upraw i zarządzania, co zaowocowało świetnie prosperującym gospodarstwem. A potem, za sprawą licznych niefortunnych przypadków, wybuchła wojna, która zaprzepaściła dorobek ich życia. Senior rodu był ambasadorem w Brazylii i tylko dlatego Skowrońscy, którzy byli pochodzenia żydowskiego, przetrwali ten okropny czas bez ofiar. Po prostu mieli gdzie się ukryć. 

Po wojnie okazało się, że mimo iż byli Polakami od wielu pokoleń, w nowej komunistycznej Polsce nie ma dla nich miejsca. Ich świetnie utrzymany i przynoszący ogromne zyski majątek został przemieniony w PGR. Ziemię znacjonalizowano, nieruchomości rozkradziono lub rozsprzedano. Innymi słowy dorobek życia i miejsce, które Skowrońscy traktowali jak dom i małą ojczyznę zostało im odebrane. Do Torzeńca potomkowie rodu wrócili dopiero w latach 90. Okazuje się, że poznali go dzięki rysunkom swojego dziadka, który swoje szczęśliwe dni spędzone w Torzeńcu uwiecznił we własnoręcznie ilustrowanej książce.

Sentymentalizm zazwyczaj nie kojarzy mi się pozytywnie, ale takiej formie bardzo do mnie przemówił. Przekazanie swoich wspomnień wnukom nie było krokiem wstecz, tylko sposobem na poradzenie sobie z przeszłością w sposób pozytywny i konstruktywny.

Kiedy więc okazało się, że jakiś czas po obejrzeniu wspomnianego filmu przejeżdżałam przez Torzeniec, postanowiłam tam zajrzeć i obejrzeć miejsce, które z taką czułością wspominał senior rodu Skowrońskich. Tu nastąpiło brutalne zderzenie z rzeczywistością. I przypadkiem. Okazało się, że kilka miesięcy przed moją wizytą dwór spłonął. Niszczał już od dawna, natura zajęła się werandą i szerokimi schodami, ale dopiero ogień dokończył dzieła zniszczenia. Dobrze, że we wspomnieniach swoich pierwszych właścicieli został w niezmienionej formie. Obawiam się, że ten widok mógłby im złamać serce.

Jeśli chcielibyście obejrzeć wspominany przeze mnie film, to znajdziecie go tutaj.

Zarośnięte schody prowadzące do tylnego wejścia dworku w Torzeńcu

Front dworku w Torzeńcu

Tył dworku w Torzeńcu 
Dworek w Torzeńcu



Wnętrze dworku w Torzeńcu

Spalone belki

Herb z datą

Zboża nadal są tam uprawiane

Zarośnięte stawy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz