Tym razem słów mi nie brak, a nawet mogę stwierdzić, że wręcz dostałam słowotoku. I nawet wiem od czego zacząć wpis. Co za miła odmiana. Zatem powracam do Doliny Śmierci dokładnie w tym samym miejscu, w którym skończyłam.
Pierwszych ludzi w Dolinie Śmierci spotkałam dopiero w Badwater Basin, czyli w najniższym punkcie Ameryki Północnej. Depresja znajduje się 86 metrów poniżej poziomu morza, który zaznaczony jest na pobliskiej górze, by wszyscy mogli sobie uzmysłowić, jak nisko się znajdują. Ten płaski teren wypełniony jest solą, dzięki czemu wygląda iście księżycowo. Biały nalot to pozostałość po ogromnym jeziorze, które wyparowało miliony lat temu. I pośrodku tego wszystkiego stałam sobie beztrosko ja. Dokładnie tam, gdzie kiedyś pływały prehistoryczne stwory. Dziwne uczucie.
Mimo że był listopad, słońce prażyło niemiłosiernie. Światło odbijało się dodatkowo od białego podłoża, więc przez chwilę miałam wrażenie, że zapadnę na ślepotę śnieżną (o ironio!). Zagłębiłam się w Badwater Basin dość daleko, nie zważając na nic. Już podczas ostatnich pobytów na pustyniach zdałam sobie sprawę, że czas płynie tam nieco inaczej niż wszędzie indziej. Łatwo stracić jego poczucie, a olbrzymie przestrzenie uniemożliwiają precyzyjne określanie odległości. Wydaje Ci się, że upłynęła tylko chwila, podczas której pokonałaś co najwyżej kilometr, a w rzeczywistości okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Nie mogłam sobie pozwolić na dryfowanie w czasoprzestrzeni, więc po prostu zawróciłam.
 |
Widzisz ten biały prostokącik wysoko na skale? (...) |
 |
(...) Wskazuje on na poziom morza. |
 |
Badwater Basin pokryty jest warstwą solnego nalotu |
 |
W Death Valley wszystko wydaje się nienaturalnie wielkie |
 |
Sól ciągnie się od jednego do drugiego pasma górskiego |
 |
Jedyna woda, jaką dane mi było zobaczyć w Dolinie Śmierci |
Przyzwyczaiłam się do bieli depresji i wypalonych słońcem kolorów pustyni. Kiedy więc wjechałam w wąską i krętą drogę widokową i nagle zza skały wyłoniła się Artists Palette, musiałam ponownie przecierać oczy ze zdumienia i zbierać szczękę z deski rozdzielczej. W środku tej olbrzymiej pustyni znajduje się miejsce, które wydaje się być wprost nierealne. Intensywnie zabarwione skały mienią się kolorami tęczy (lub dla uściślenia mienią się kolorami różnych utleniających się metali). Widok jest fascynujący. Artists Palette to również jedno z miejsc na terenie Death Valley, gdzie kręcono niektóre ujęcia Gwiezdnych Wojen IV.
 |
Droga do Artists Palette |
 |
Artists Palette w Dolinie Śmierci |
 |
Artists Palette w Dolinie Śmierci |
 |
Panorama pustyni przed Artists Palette. To tutaj nakręcono jedną ze scen Gwiezdnych Wojen IV |
Znajomy może się również wydać Złoty Kanion. Jednak wtedy, kiedy ja go przemierzałam, Gwiezdne Wojny były ostatnią rzeczą, o której myślałam. Na pierwszy plan wysunęło się podziwianie jego piękna. W ostrych promieniach słońca kanion wydawał się autentycznie złoty. Wysokie ściany wiły się, zwężały i rozszerzały. Piaskowiec, z którego były stworzone, został uformowany przez naturę w piękne wzory.
Po pewnym czasie na drugi plan wysunął się upał. Gratulowałam sobie zabrania większej ilości wody, bo temperatura stawała się trudna do zniesienia. Nie dziwiło mnie to zbytnio, ostatecznie znajdowałam się w najgorętszym miejscu na Ziemi. Do najwyższej odnotowanej temperatury było oczywiście jeszcze daleko (rekord to 56.7°C), ale i tak odczucia miałam podobne do Małgosi zamkniętej w nagrzanym do czerwoności piekarniku.
 |
Golden Canyon w Death Valley |
 |
Wejście do Złotego Kanionu |
Szlak prowadził przez kanion aż na drugą stronę gór, do Zabriskie Point. Tutaj ponownie musiałam przecierać oczy. Tym razem nie tylko ze zdumienia, ale również ze szczypiącego potu. Niektóre widoki pozostają w pamięci na zawsze i to jest właśnie jeden z nich. Wyżłobione połacie skał i pofalowana przestrzeń ożywa dzięki przemieszczającym się wraz ze słońcem cieniom. Fascynujące miejsce! Dobrze, że nie zniechęcił mnie film o tym samym tytule, bo bardzo bym tego żałowała. A tak przy okazji nadszedł czas na ciekawostkę. Skąd pochodzi nazwa tego miejsca? Otóż okazuje się, że Zabriskie Point został nazwany ku czci prezesa firmy wydobywającej boraks. Jego przodkowie pochodzili z Polski, gdzie nosili nazwisko Zaborowski. Rodacy, wszędzie rodacy.
 |
Zabriskie Point |
 |
Zabriskie Point |
 |
Panorama Zabriskie Point |
 |
Zabriskie Point |
Jednak to nie koniec wątku polskiego podczas mojej przygody w Death Valley. Kiedy zmierzałam do piaszczystych wydm (tak, w Dolinie Śmierci są również wydmy!), wyprzedziłam rowerzystę (tak, rowerzystę pedałującego po najgorętszym miejscu na świecie!) z polską flagą przyczepioną do roweru. Oczywiście musiałam się zatrzymać i pogadać z kimś tak szalonym. Okazało się, że chłopak przemierza całą Kalifornię na rowerze, a flagę dał mu kolega twierdząc, że to będzie świetny pomysł. I nie mylił się! Mimo, że rowerzysta z naszym krajem ma niewiele wspólnego, to co jakiś czas ma możliwość pogadać ze znajdującymi się w Stanach Polakami. W ten sposób jego wyobrażenie o Polsce należy do najbardziej pozytywnych, z jakimi się spotkałam.
 |
Na rowerze przez Dolinę Śmierci |
 |
Sweet focia na pamiątkę ;) |
Na moje nieszczęście podczas tego krótkiego spotkania zaczęło się zmierzchać. Popędziłam więc do piaszczystych wydm Mesquite, by w promieniach zachodzącego słońca zobaczyć kolejny niezapomniany widok. Wydmy wydawały się wprost jedwabiste, kontrastując z widocznymi w oddali górami. Miejsce jak z innej planety. Gdyby nie perspektywa długiej nocnej jazdy, zostałabym tam na dłużej. Jednak wzywał mnie dalszy etap wyprawy i wielka niewiadoma kolejnych miejsc. Dlatego ruszyłam dalej. Ale w duchu obiecałam sobie, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Koniecznie!
 |
Wydmy w Dolinie Śmierci |
Po prostu niesamowite widoki, aż chce się od razu tam pojechać. Próbowałaś soli? :)
OdpowiedzUsuńHaha, zgadłeś ;) ociupinkę próbowałam - smakuje tak jak wygląda (słono) :D
UsuńArtists Palette wygląda mega! Zresztą wszystkie widoki są niesamowite :)
OdpowiedzUsuńAle te kolory pięknie wyglądały na tych wydmach! Przydałoby się teraz trochę ciepła w Polsce...
OdpowiedzUsuńOj tak, zdecydowanie!
UsuńJuż wiem, czemu dolina zawdzięcza swoją nazwę. Miejsce faktycznie pasuje do Gwiezdnych Wojen :)
OdpowiedzUsuńWidoki kosmiczne, ale chyba bym się tam wykończył ;) Lubię ciepło, ale bez przesady:D
OdpowiedzUsuńWooow :) fantastyczne miejsca, fantastyczne zdjęcia. Cudo! ;) Zazdroszczę (ale oczywiście w pozytywnym sensie). A teraz zabieram się za inne posty, zaczęłam nietypowo, bo przyciągnęła mnie ta Dolina Śmierci :) No ale teraz czytam dalej. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! Miłego czytania! :D
UsuńSuper strona, polecam także urokmilosny24.pl
OdpowiedzUsuńLadna miejscówka, zobacz także urokimilosne.pl/spetanie-milosne
OdpowiedzUsuń