Długi, mocno zniszczony płot ze zdobieniami? Jest. Krzaczory przesłaniające widok? Są. Szpaler regularnie zasadzonych drzew wybijający się pośród chaosu badyli? Jest. Znaczy się, że najprawdopodobniej mam do czynienia z przypałacowym parkiem, a w gęstwinie roślinności kryje się pozostałość po pałacu. Dalej, do przodu zatem! Czas na eksplorowanie!
Pałac w Mikorzynie znajduje się właśnie za takim płotem i krzakami, a ja znalazłam się tam zupełnie przypadkiem. Miejscowość słynie z jeziora, ośrodka wypoczynkowego znajdującego się w pobliżu wody oraz z sanktuarium św. Idziego. Ale o dawnym pałacu zupełnie zapomniano. Na terenie parku ktoś nawet postawił sobie dom, dlatego brama widoczna od strony głównej drogi wcale nie prowadzi do dworku.
Podjechałam na teren od tyłu, zjeżdżając z trasy prowadzącej przez miejscowość. Wystarczyło podążać wzdłuż płotu, by trafić na budynki stajni, gorzelni i inne zabudowania folwarczne. Zachowały się w całkiem dobrym stanie, mimo upływu lat i nawarstwiających się zaniedbań. Rozejrzałam się czujnie w poszukiwaniu psów. Nadstawiłam uszu, ale niczego niepokojącego nie usłyszałam, więc śmielszym krokiem ruszyłam wgłąb parku.
Budynek stajni w Mikorzynie |
Budynek gorzelni w Mikorzynie |
Folwark w Mikorzynie znajduje się tuż obok Torzeńca, o którym pisałam już wcześniej tutaj. Oba miejsca sporo łączy, chociażby żyłka do interesów poprzednich właścicieli, która przejawiała się w dobrze prosperującym gospodarstwie. Przecież nie każdy mógł sobie pozwolić na posiadanie własnej gorzelni, ani na stworzenie unikalnego systemu odprowadzania wody (a taki właśnie system znajduje się na terenie parku). Ale historia tej miejscowości jest o wiele bardziej prehistoryczna niż by się mogło wydawać. Ślady osadnictwa na tym terenie sięgają 40-60 tys. lat p.n.e. (tak tak, dobrze przeczytałeś).
Sam pałac powstał w 1786 roku, na zlecenie rodziny Wężyków. Nie jest to bardzo okazała budowla, ani tym bardziej przesadnie ozdobna. Przecież to Wielkopolska, a nie Dolny Śląsk. Tutaj zawsze dominował umiar i zdrowy rozsądek. Wyglądem bardzo pasuje do sąsiedniego Torzeńca. Od razu widać, że podczas projektowania wygrał pragmatyzm, pozostawiając daleko w tyle ekstrawagancję. Być może przez to dworek nie robi oszałamiającego wrażenia, ale za to jest bardzo swojski i przyjazny. Jest szczęśliwie zlokalizowany na szczycie wzgórza. Mieszkańcy zawsze mieli z górki, a widok na jezioro musiał być rozkoszny (kiedy jeszcze istniał, bo teraz wszystko przesłaniają krzaki).
Dworek Wężyków w Mikorzynie |
Dworek Wężyków w Mikorzynie |
Dworek Wężyków w Mikorzynie |
![]() |
Dworek Wężyków w Mikorzynie |
Główna aleja parkowa w Mikorzynie |
W przypałacowym parku rosną olbrzymie wielowiekowe dęby. Zapewne pamiętają jeszcze czasy wielkiego oszustwa, jakie miało miejsce w Mikorzynie. O tej miejscowości zrobiło się głośno w 1856 roku, za sprawą słynnych kamieni mikorzyńskich. Wtedy to właśnie wykopano podczas prac ogrodowych dwa kamienie żarnowe, z napisami runicznymi i postaciami bóstw. Miały stanowić dowód na istnienie pisma słowiańskiego. Na jednym z nich widniała postać człowieka (rzekomo boga Prowe), na drugim konia.
Mikorzyn zabłysnął na mapie Polski, pisano o nim we wszystkich zaborach. Jednak jego chwila sławy trwała krócej niż przysłowiowe pięć minut. Szybko podważono autentyczność odkrycia, wskazując niezwykłe podobieństwo zarówno run jak i rysunków do tych, które można było znaleźć w książkach historycznych. Podejrzewano, że odkrycie zostało sfabrykowane przez brata właściciela Mikorzyna, Piotra Droszewskiego, któremu zależało na rozgłosie. Sława miejscowości miała wpłynąć na rozwój jego interesów. Najwyraźniej był pionierem filozofii "nieważne jak mówią, ważne żeby mówili!". Jak widać cel osiągnął, skoro w XXI. wieku piszę właśnie o jego wielkim przekręcie. Ha!
Dworek w Mikorzynie jest obecnie opuszczony, ale nadal jest w zaskakująco dobrym stanie. Choć podczas II WŚ zajęli go Niemcy, nie ucierpiał zbytnio. Po wojnie otwarto w nim bibliotekę i przychodnię, obecnie obiekt znajduje się rękach prywatnych. Mimo, że mógł go spotkać lepszy los i tak wracałam stamtąd z lekkością na sercu. Przynajmniej nie został podpalony, rozgrabiony czy zniszczony. Zapewne przed takim losem uchronił go właśnie minimalistyczny styl, który nie kłuł zbytnio w oczy bogactwem. Właśnie tego dowiedziałam się z poprzednich wypraw po polskich dworkach i pałacach: ludzie potrafią wiele wybaczyć, ale na pewno nie cudze bogactwo.
Jak zrobisz głośny przekręt, to będą o tobie mówili także dwa wieki później :-)
OdpowiedzUsuńDworek trochę zaniedbany, ale być może właściciel prywatny coś z nim zrobi. Chociaż bywali prywatni właściciele, którzy do jeszcze większej ruiny doprowadzali...
Oj byli i tacy 😂 w zasadzie nadal są. Mnóstwo pałaców ktoś wykupił za grosze, a następnie nic z nimi nie robił. A potem nagle pożar i odszkodowanie. I po pałacu zostaje tylko wspomnienie.
UsuńUroczy ten dworek i jego otoczenie. Szkoda że nikt nie czuje potrzeby aby o niego zadbać.
OdpowiedzUsuńPiękny ten dworek. Ja zdecydowanie lubię takie klimaty, więc sama chętnie bym się wybrała :)
OdpowiedzUsuńZwiedzanie miejsc i opisanie ciekawej historii z nią związanej to super sprawa. Zamiast kolejnego popadającego w ruinę budynku dostajemy kawał super historii.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało!
UsuńNieważne co, ważne by mówili 😀 Grunt to dobre podejście. A efekty, jak widać, są.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba budynek gorzelni, klimatyczny taki. Takie budynki z czerwonej cegły mają coś w sobie.
Pozdrawiam,
//zwiedzaki.pl.tl
Faktycznie budynek jest w dosyć dobrym stanie, biorąc pod uwagę historię. Pierwsze słyszę o tym miejscu, chociaż dziwniejsze by raczej było, gdyby było na odwrót. Praktycznie w ogóle nie znam tej części Polski.
OdpowiedzUsuńOstatnio sporo jeżdżę w tamte rejony, więc tekstów o podobnej tematyce będzie więcej. Miłego czytania!
UsuńPolska też ma dużo do zaoferowania! Ja pozdrawiam z Hiszpanii.
OdpowiedzUsuńInteresujące miejsce! Ostatnio byliśmy w Prezydenckim schronie przeciwatomowym w Poznaniu. Mam zamiar wkrótce skrobnąć parę słów. Polecam wybrać się ;-)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :)
UsuńBardzo ciekawie wszystko opisalas. Lubie zamki i palace a zwlaszcza rozne ciekawostki o nich 😊
OdpowiedzUsuńNieco przerażające, ale enigmatyczne miejsce! :)
OdpowiedzUsuńLubię takie miejsca, jak będzie okazja to tam pojadę
OdpowiedzUsuńKoniecznie! A potem odpoczynek nad jeziorem :)
UsuńNa zdjeciach oddalas klimat tego miejsca ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJakie pięknie budynki :) Jednak takie zapomniane, stoją pośród tych pól...
OdpowiedzUsuńKs. Damian Donderowicz w swojej publikacji "Dzieje parafii w Slesinie" pisze ze "wlascicielem Mikorzyna" (cokolwiek to oznacza) w roku okolo 1908 byl Alfred Wierusz-Kowalski. Nigdzie nie znalazlem potwierdzenia tego faktu ale czy komus sa znane jakies zwiazki tego malarza z Mikorzynem?
OdpowiedzUsuń